sobota, 26 marca 2016

Rozdział 13 - ,,To nie jest narkotyk. To jest roślina"

   - Jesteś pewna?
- Jestem pewna.
- Na sto procent?
- Maia!
- No co, wolę się upewniać. - mruknęła Mitchell, patrząc niepewnie na przyjaciółkę. Trudno było uwierzyć, że tak nagle postanowiła zrobić coś nowego. Coś aż tak nowego. Dziewczyny już wychodziły z domu Rydel, która obiecała sobie, że jak przekroczy próg domu powrotu nie będzie. Blondynka się stresowała, ale obiecała sobie, że zmieni w swoim życiu cokolwiek, nawet jeśli to będzie tak mała rzecz. Spojrzała na Maię i tyrpnęła ją łokciem. Dziewczyny miały w zwyczaju zaczepianie się i dokuczanie sobie na wszystkie możliwe sposoby. Nagle w kieszeni Rydel zawibrował telefon, zwiastując nową wiadomość.

Od: Dean
Nie mogę uwierzyć, że się zdecydowałaś :D

Dziewczyna uśmiechnęła się mimowolnie i zaczęła wstukiwać odpowiedź. Niestety Maia wyrwała jej telefon i wsunęła go do kieszeni swojej torebki. 
- Przypominam Ci, że masz chłopaka. - mruknęła patrząc na blondynkę.
- Ja Ci przypominam, że Dean to tylko dobry kolega. - warknęła Rydel odwracając głowę w drugą stronę.
- On mi się nie podoba, jeszcze będą przez niego kłopoty.
- Jace'a też nie lubisz.
- Chyba nie lubię żadnego chłopaka, który się koło ciebie kręci. Jeśli któryś by Cię zranił, ja zraniłabym jego. - powiedziała Maia, a na jej twarzy pojawił się sadystyczny uśmieszek. Rydel zmarszczyła brwi, kręcąc głową. - Ale już Jace jest lepszy od tego Deana. 
- Ty nie lubisz żadnego chłopaka, który się koło mnie kręci, więc mam się z żadnym nie spotykać. Ja nie lubię Twojego chłopaka, a i tak jesteście razem.
- Ale mój chłopak to Twój brat. 
- A, no tak.
- Poza tym, nie zabraniam Ci się z nimi spotykać! Mówię tylko, że ich nie lubię. - Rydel już tego nie skomentowała, tylko weszła do autobusu, a zaraz za nią jej przyjaciółka. Cała droga minęła im w ciszy. Kiedy były na miejscu Rydel wzięła kilka głębokich oddechów i pchnęła drzwi, wchodząc do środka. Piercing. Nigdy nie spodziewała się, że się na to zdecyduje. Podeszła do kobiety, która wydawała się być niewiele starsza od nich i powiedziała, co ma zamiar zrobić. Następnie położyła się na fotelu, a piercerka wytłumaczyła jej jak będzie przebiegał ,,zabieg". Lynch podwinęła koszulkę, zaciskając dłonie na materiale i zamknęła oczy. Wydawało jej się, że ból będzie o wiele mniejszy, ale przynajmniej krótko to trwało. Kiedy otworzyła oczy w jej pępku tkwił już śliczny kolczyk, a ona odetchnęła z ulgą i uśmiechnęła się do Mai. Kobieta, która robiła Rydel kolczyka teraz tłumaczyła jak należy o niego dbać i obie dziewczyny uważnie jej słuchały. Później zapłaciły i wyszły na zewnątrz.
- Bardzo bolało? - zapytała Mitchell, a Rydel tylko kiwnęła głową.


   - Rydel, brałaś leki? - zapytała Stormie, spoglądając na córkę znad gazety.
- Dajcie mi spokój z tymi lekami. Nie mam depresji! - warknęła i poszła do swojego pokoju. Oh, jak ją to irytowało. Tak dawno nikt nie pytał o te leki, a teraz znów ktoś sobie przypomniał. Ona miała inne pomysły na radzenie sobie z jej złym samopoczuciem. Jeden z tych pomysłów leżał skryty w szufladzie, pod ubraniami w jej pokoju. Właśnie tam go teraz szukała. Ostatnio spodobała jej się marihuana. Sophia cały czas pokazywała jej coś nowego, a teraz pokazała to. Kilka zaciągnięć i od razu czułą się lepiej. Śmianie się, wygłupianie? To tylko przykrywka. Nic jej nie minęło. Czuła się tak samo źle jak na początku. Rydel wstała, aby uchylić okno. W końcu w jej domu jest cała rodzina, a ona jakby nigdy nic pali marihuanę. Uśmiechnęła się pod nosem przechodząc do łazienki. Tam, z lustra spoglądała na nią dziewczyna o czerwonych, przeszklonych oczach i o powiększonych źrenicach.
- Cholera. - zaśmiała się cichutko, a kiedy znów była w pokoju sięgnęła po okulary przeciwsłoneczne i założyła je na nos. Przykrywały przekrwione gałki oczne, co ją szczerze uradowało. Wybuchnęła śmiechem i czuła się tak cudownie. Przecież założenie okularów było naprawdę świetnym pomysłem i była dumna z siebie, że na niego wpadła.
- Rydel, nie wiesz może...czemu nosisz okulary w domu? - Riker, który właśnie wszedł do pokoju spojrzał na siostrę zdezorientowany. Ona tylko zaśmiała się i wyjęła z kieszeni komórkę.
- Robię selfie, zrób je ze mną! - krzyknęła, a jej brat tylko pokręcił głową i wyszedł. Nie mogła opanować śmiechu. Śmiała się ze wszystkiego, na co spojrzała. Bardzo zgłodniała, ale bała się zejść na dół, bo zbyt podejrzanie się zachowywała. Postanowiła jednak zaryzykować. Zaburczało jej w brzuchu, za który odruchowo się złapała. Przyłożyła palec do ust, pokazując, że ma się uciszyć. Zeszła uśmiechnięta do kuchni i przygotowywała sobie kanapki. Spotkała tam też Rylanda, a potem Rossa i każdy z nich zapytał o jej okulary, a ona za każdym razem odpowiadała inaczej i bardziej bez sensu niż poprzednio.
- Zjesz to wszystko? - zapytał Mark, spoglądając na talerz córki, który był pełny kanapek.
- Jestem głodna, więc pewnie tak. Patrz jak się uśmiecha. - wskazała na kanapkę z serem, na której keczupem nakreśliła oczy i uśmiech.
- Tak, super. - odpowiedział ojciec wymijająco i wyszedł,  a Rydel ruszyła do swojego pokoju z talerzem pełnym kanapek. Tak jak powiedziała, zjadła je wszystkie, słuchając przy tym piosenek dla dzieci i śpiewając je tak głośno, że Rocky przyszedł do niej dwa razy prosząc, aby była ciszej.

   Jej powieki robiły się coraz cięższe i czuła, że zaraz zaśnie. Postanowiła wziąć gorący, szybki prysznic, po którym przebrana w pidżamę położyła się w łóżku i leżała tak, patrząc na sufit, na którym ciągle pojawiały się nowe wzorki. Każdy o innym kolorze, kształcie i wielkości. Próbowała je zliczyć, ale nie potrafiła, bo ciągle znikały. Uśmiech zaczął powoli schodzić z jej twarzy, ustępując miejsca zmęczeniu, jej powieki opadały. Próbowała z tym walczyć, ale na próżno. Dotknęła swojego kolczyka w pępku przez chwilę jeszcze się ekscytując posiadaniem go, a potem odpłynęła. Ta noc był chyba pierwszą, kiedy nie śniły jej się same koszmary. Dziś ciągle pojawiały się cudowne  marzenia senne. A ona spała jak zabita. Nic nie było w stanie jej obudzić. Czuła się lekka jak piórko. Czuła się cudownie, nawet kiedy spała.



Ja naprawdę nie potrafię opisać jak bardzo nie lubię ostatnich rozdziałów. Nie wiem czemu, nie podobają mi się i koniec. Poza tym zawsze pisze mi się tak ,,lekko". A dziś totalna masakra. Pisałam ten rozdział cały dzień, a nadal mnie nie zadowala, a na dodatek jest krótki, za co przepraszam, ale nie dam rady nic dłuższego. Doskwiera mi w tym tygodniu brak weny, bo ilekroć próbowałam się za to zabrać, odkładałam znów pustą notkę. Mam nadzieję, że  chociaż następny mi się spodoba. Ale liczę na to, że Wam spodoba się też ten, bo Wasza opinia jest najważniejsza. W sumie to jest tak, że podoba mi się mój pomysł na ten rozdział, ale słabo go przedstawiłam. Ale to przez ten brak weny. '
   Zmieniając temat to już mam zaplanowany cały rok po skończeniu technikum (jestem w drugiej gimnazjum xd). A to wszystko dzięki Innej Inaczej, która pokazała mi czym jest Au Pair. Gdyby nie ona to pewnie bym się o tym  nie dowiedziała i nadal żyła przekonaniem, że moje marzenie o wyjeździe do USA jest niemożliwe, a jednak. Dodatkowo zarobić można sporą sumę za...właściwie łatwą pracę. Także uwaga mam zaplanowane następne sześć lat. W sumie to całe życie, bo po powrocie z USA mam zamiar realizować się jako fotograf, ale zobaczymy co ogólnie mi z tego wyjdzie.
   Ale długa notka, masakra. Chciałbym Wam jeszcze życzyć smacznego jajka i mokrego dyngusa! ^^


sobota, 19 marca 2016

Rozdział 12 - ,,Brak perfekcji jest piękny, szaleństwo jest geniuszem i lepiej być absolutnie niedorzecznym niż absolutnie nudnym"

   Rydel przewróciła się powoli na drugi bok, otwierając oczy. Westchnęła zauważając, że za oknem pada deszcz. Miała nadzieję, że pójdzie dziś na plażę i się zrelaksuje. Sięgnęła pod poduszkę po telefon, aby sprawdzić, która godzina. Oh, jej komórka była w tak okropnym stanie po tym, ile razy była ciskana o podłogę i ścianę. Na Rydel czekało powiadomienie o dwóch nie odebranych połączeniach od Jace'a. Zwlokła się z łóżka oddzwaniając do niego. Schodziła powoli po schodach, kierując się do kuchni.
- Dzwoniłeś do mnie. - zaczęła blondynka, gdy tylko po drugiej stronie odezwał się głos Jace'a.
- Tak, tak. Chciałem zapytać, czy nie masz ochoty wybrać się do teatru?
- Teatru? - Lynch uniosła brwi, mimo, że chłopak jej nie widział.
- Dlaczego nie? Grają jakiś kryminał, może być ciekawie. Zawsze ciekawsze to niż siedzenie w domu i oglądanie jakiegoś przereklamowanego serialu.
- Hej, moje seriale nie są przereklamowane. - warknęła, nalewając mleka do płatków.
- Będę za dwie godziny, może być? - Rydel była pewna, że Jace w tej chwili się uśmiecha. Nie miała najmniejszej ochoty iść do teatru, ale zgodziła się, aby nie robić mu przykrości.

   Jace, tak jak zapowiedział, zjawił się u Rydel dwie godziny po jego telefonie. Dziewczyna założyła tylko buty i kurtkę i wyszli z domu. Przestało już padać, ale na wszelki wypadek zabrała ze sobą parasolkę, bo nigdy nie wiadomo, kiedy zmieni się pogoda.
Na miejscu Lynch była mocno zaskoczona, gdyż kolejka była naprawdę długa. Była pewna, że nikt już nie chodzi do teatru, a tu proszę. Dziewczyna wyjęła z kieszeni telefon, aby wysłać SMS do Mai, co zazwyczaj robiła, gdy się nudziła.
- Jace, wyjdę na jakiś czas na zewnątrz, duszno mi. Napisz do mnie jak kupisz bilet, dobrze? - zapytała, ale nie czekała na jego odpowiedź, tylko wyszła na dwór. Od razu poczuła się lepiej, ale tak bardzo pragnęła wrócić do domu, że rozważała opcje ucieczki. Zaraz obok wejścia teatru zauważyła ławkę i miała na niej usiąść, ale niestety siedzenie było całe mokre od deszczu. Westchnęła, odwracając się na pięcie, aby wrócić do środka, ale zatrzymał ją głos, którego nie rozpoznała od razu.  - Oh, czy to Delly? Dziewczyna o przezwisku sześciolatki? - roześmiał się chłopak, a ona już wiedziała do kogo należy ten głos.
- Oh, czy to Dean? Frajer zapatrzony w telefon? - zapytała przyozdabiając twarz sarkastycznym uśmieszkiem i znów odwracając się, aby wrócić do Jace'a.
- Teatr? Żartujesz sobie? - i znów się zatrzymała. W głębi duszy cieszyła się, że nie musi jeszcze wracać do środka, ale denerwował ją fakt, że to akurat Lemon ją zatrzymuje.
- A co? To jakiś problem? Mój chłopak mnie zaprosił. Przynajmniej mam z kim się spotkać, a ty z tego co widzę, masz tylko telefon. - założyła ręce na klatce piersiowej obserwując twarz Deana, z której nie schodziło rozbawienie.
- A, mówisz o tym? - zapytał wyciągając swój smartfon, który był w naprawdę dobrym stanie. - Z tego co ja widziałem wczoraj... - starał się naśladować Rydel, równocześnie chowając swojego iPhone'a do kieszeni kurtki - To twój telefon nie nadaje się do użytku.
Dziewczyna spojrzała na komórkę, którą przez cały czas ściskała w dłoni. Cały ekran był potrzaskany, a tył porysowany. Urządzenie ledwo działało i trzeba było czekać dziesięć minut na otworzenie się jakiejkolwiek aplikacji. Uśmiechnęła się, przypominając sobie pieniądze od rodziców, które miała przeznaczyć właśnie na nowy telefon.
- Mam kasę, żeby kupić sobie nowy. Dziś po niego jadę. - warknęła.
- Tak? To może Cię podrzucę? - uniósł brwi, a ona zastanowiła się przez chwilę. Chłopak przesunął się w bok odsłaniając swój czarny motocykl, a Lynch spanikowała. Potwornie bała się motocykli. No, ale przecież się do tego nie przyzna. Wolała jechać po nowy telefon niż iść do teatru, ale zaczęła również mieć wyrzuty sumienia uświadamiając sobie, że miałaby zostawić Jace'a.
- Jasne. - mruknęła, zmierzając w stronę motocyklu. Dean usiadł pierwszy, zakładając na głowę kask i podając drugi Rydel. Blondynka spojrzała jeszcze raz na wejście do budynku, w którym czekał jej chłopak i założyła kask na głowę. Usiadła za Deanem, obejmując go i przytulając się do jego pleców. Mocno zacisnęła oczy, nieświadomie zaciskając również ręce dookoła chłopaka, wywołując tym jego śmiech.
- Dusisz mnie. - mruknął tylko, a ona zażenowana poluzowała uścisk. Przez całą drogę robiła wszystko, aby nie ściskać go zbyt mocno.
 
   W sklepie z telefonami komórkowymi Rydel od razu wiedziała, jaki wybierze. Była zadowolona ze swojego poprzedniego smartfona, a to tylko i wyłącznie jej wina, że jest on w takim stanie, w jakim jest. Wybrała tylko inny kolor, bo zamiast srebrnego iPhone'a wzięła złoty. Zapłaciła i przełożyła tylko kartę ze starego do nowego urządzenia, a Dean pomógł jej wybrać nowego case'a. Kupili różowego, brokatowego, który od razu założyli na telefon. Kiedy wyszli ze sklepu okazało się, że znów pada, na co od razu jęknęli z niezadowolenia.
- Jesteś głodna? - zapytał Lemon zerkając kątem oka na Rydel. Ona wzruszyła tylko ramionami, ale chwilę później tak głośno zaburczało w jej brzuchu, że oblała się gorącym rumieńcem.
- Trochę. - mruknęła, a on pokręcił głową w rozbawieniu. Wsiadł na swój motocykl i skinięciem głowy uświadomił Rydel, że ma zrobić to samo.
- Gdzie jedziemy? - zapytała Lynch, kiedy już ruszyli.
- Do mnie. - powiedział tylko, a ona zmarszczyła brwi. Już miała coś odpowiedzieć, ale usłyszała dzwonek swojego telefonu.
- Halo? - mruknęła, słysząc głos Jace'a.
- Rydel, gdzie jesteś? Nie ma Cię na zewnątrz, a właśnie kupiłem bilety.
- Wow, zajęło Ci to ponad godzinę. Przepraszam Jace, źle się czuję i wróciłam do domu. Pójdziemy do teatru kiedy indziej, dobra?

   Wchodząc do domu Deana Rydel była naprawdę zaskoczona. Wyobrażała sobie jego mieszkanie zupełnie inaczej. Mieściło się ono w bloku, na czwartym piętrze. Otwierając drzwi, wchodziło się od razu do salonu. Blondynka była pewna, że jego dom będzie nieposprzątany, nie do końca wyremontowany, ale okazało się być inaczej. Salon był mały i przytulny, utrzymany w ciepłych
odcieniach. Sufit był biały, a ściany brązowe. Tylko jedna z nich  była szara. Przy tej właśnie szarej stała brązowa kanapa, a na przeciwko niej znajdowały się meble w odrobinę ciemniejszym odcieniu niż sofa. Miedzy meblami, na samym środku stał niski stoliczek, a na nim mini plazma. Przed kanapą stała szklana przezroczysta ława. Kuchnia była właściwie połączona z salonem, tyle tylko że była mniejsza. Nie była oddzielana od pokoju dziennego żadnymi drzwiami. Była utrzymana w tych samych kolorach co salon, w którym dopiero teraz Rydel dostrzegła w ścianie, przy której stała kanapa, białe drzwi, za którymi pewnie znajdowała się sypialnia Deana.
- Co właściwie tu robimy? - zapytała Delly idąc za chłopakiem do kuchni.
- Obiad. - uśmiechnął się, otwierając lodówkę, a następnie jedną z szafek. - Mam wszystkie składniki na spaghetti. Lubisz? - spojrzał na dziewczynę, a ona tylko kiwnęła głową.
Chłopak wyciągnął wszystkie potrzebne im składniki i położył je na blacie. Rydel patrzyła na wszystko po kolei, próbując zrozumieć jak z tego wszystkiego stworzyć jakąkolwiek potrawę.
- Podsmaż mięso, a ja pokroję cebulę. - rozkazał, podając blondynce olej i mięso. Spojrzała na to, a potem na patelnię, przygryzając wargę.
- Dean...nie umiem gotować. Umiem zrobić jajecznicę. - uśmiechnęła się z zażenowaniem.
- Ale musisz tylko usmażyć mięso... - zaczął, ale widząc jej zagubioną minę wybuchnął śmiechem - No dobra, w takim razie ty pokrój cebulę. - dziewczyna spojrzała na niego urażona i chwyciła do ręki nóż, zabierając sie za nieszczęsne warzywo leżące na desce. Lemon włączył muzykę, do której po chwili zaczął tańczyć. Delly tylko nuciła pod nosem, a z jej oczu ciekły łzy, których nie mogła powstrzymać. Cholerna cebula.
- Hej, nie płacz, nauczę cię gotować - Dean znów zaczął sie śmiać, a Lynch cisnęła w niego kawałkiem startego sera.
- Zamknij się, ciekawe czy ty byś nie płakał gdybyś kroił to gówno. - warknęła, odkładając nóż naburmuszona.
- Oh, to może ugotujesz makaron? Dasz radę to zrobić? - nabijał się z niej, ale ona go ignorowała. Chwyciła paczkę makaronu i wsypała go do garnka z wodą. Zaczęła obserwować Deana, który z ogromną zręcznością kroił warzywo tak szybko, że gdyby Rydel próbowała tak zrobić prawdopodobnie straciłaby palce. Pokrojenie dwóch cebul zajęło mu krócej niż Rydel pokrojenie połowy. Nigdy nie nauczyła się gotować, bo po prostu nie czuła takiej potrzeby. Dopiero teraz zauważyła jaki to był błąd.
- Cholera! - krzyknął Lemon podbiegając do garnka z gotującym się makaronem, a raczej kompletną papką - Czyli tego też nie umiesz ugotować. Wiesz, może obejrzysz telewizję w salonie? - roześmiał się, wyciągając z szafki drugą paczkę makaronu. Blondynka przeszła na kanapę bez słowa, z piekącymi policzkami. Sięgnęła po pilota leżącego na ławie przed nią i włączyła telewizję. Zostawiła pierwszy lepszy kanał, ale nawet tego nie oglądała.

   - Nierozgotowany makaron dla pani? - zapytał chłopak stawiając na ławie dwie porcje spaghetti.
- Bardzo śmieszne. Po prostu się zagapiłam. - mruknęła, biorąc do ręki widelec.
- Mnie śmieszy. O tak, wiem. Zagapiłaś się na mnie. Jestem w stanie to zrozumieć.
- Wcale nie na Ciebie...
- No przestań, jestem tak gorący, że nawet makaron wymięka. - powiedział, a Rydel wybuchnęła śmiechem, chwilę po tym, jak napakowała sobie usta spaghetti, ale na szczęście nic takiego się nie stało i całe jedzenie, które miała w ustach, zostało w ustach.
- To naprawdę bardzo dobre. - przyznała kiedy wszystko przełknęła.
- Wiem o tym.  - powiedział nieskromnie, a Lynch pożałowała, że go pochwaliła. Po zjedzeniu dania, oboje włączyli komedię, z której nie mogli przestać się śmiać. W końcu skończyło się na tym, że oglądali filmy przez pół dnia.
    Kiedy się ściemniło, Delly z niechęcią podniosła się z kanapy oznajmiając, że musi wracać. Dean odprowadził ją na przystanek autobusowy. Dziewczyna zrozumiała, że myliła się co do niego i może jeszcze się zaprzyjaźnią, tak jak ona i Sophia.
Kiedy była już w domu zaczęła zastanawiać się jak następnego dnia wynagrodzić Jace'owi jej nieobecność w teatrze.




Błędy poprawię później xD
W OGÓLE PRZYPOMNIAŁO MI SIĘ I MUSZĘ SIĘ POCHWALIĆ.
ROOM 94 POLUBILI I PODALI DALEJ MOJEGO TWEETA *_* ROZUMIECIE ROOM 94 (ZESPÓŁ, DO KTÓREGO NALEŻY DEAN). SŁYSZYCIE MÓJ PŁACZ?

PS. Edytowałam notkę o LBA, ponieważ dostałam jeszcze jedną nominację ;) 

niedziela, 13 marca 2016

POCZWÓRNE LBA?! *_*

 No więc mój blog otrzymał swoją pierwszą...a raczej cztery pierwsze nominacje do LBA *_*
Masakra, nie wiecie jak się cieszę haha xd

Czym jest LBA?

,,Nominacja do Liebster Blog Award jest otrzymywana od innego blogera w ramach uznania za “dobrze wykonaną robotę”. Jest przyznawana dla blogów o mniejszej liczbie obserwatorów więc daje możliwość ich rozpowszechnienia. Po odebraniu nagrody należy odpowiedzieć na 11 pytań otrzymanych od osoby, która Cię nominowała. Następnie Ty nominujesz 11 osób (informujesz ich o tym) oraz zadajesz im 11 pytań. Nie wolno nominować bloga, który Cię nominował.”



Nominacja od: Wiki R5er

Pytania:
1. Jaki jest najlepszy film jaki obejrzałaś/najlepsza książka jaką przeczytałaś?
2. Czy lubisz się uczyć?
3. Czy uważasz, że masz jakieś uzależnienia (np. Facebook, komórka, komputer itd.)?
4. Jakiej muzyki słuchasz? Jakich wykonawców lubisz?
5. Od jakiego czasu tworzysz bloga i dlaczego?
6. Lubisz śpiewać?
7. Jaka jest twoja największa zaleta, a jaka wada?
8. Wolisz iść do kina czy oglądać filmy w domu?
9. Wolisz kupować książki czy wypożyczać z biblioteki (lub od znajomych)?
10. Spotkałaś swojego idola (lub odpisał Ci itd. na jakimś portalu społecznościowym)? Jakie uczucia Ci towarzyszyły?
11. Jaka była najbardziej żenująca sytuacja w twoim życiu?

1. Najlepszy film to w sumie nie wiem, bo mam kilka takich, które mogę oglądać, oglądać i się nie znudzą, więc nie mogę wybrać. Jeśli chodzi o książkę to to samo, ale ostatnio pokochałam ,,Dary Anioła"
2. Zależy czego. Np. matmy, chemii, fizyki nie. Ogólnie nie lubię się uczyć do szkoły, chyba, że są jakieś ciekawe tematy. Lubię się uczyć np. jeśli chodzi o pisanie bloga, w sensie wiecie...szukać różnych wskazówek, żeby to co piszę było lepsze. Kocham uczyć się grać keyobardzie. I takie tam ;d
3. Nie, nie sądzę, żeby miała uzależnienia. :) 
4. Słucham chyba wszystkiego co wpadnie w ucho. Wykonawców? Hmm R5 xd Room 94, Selena Gomez, Kamil Kubas, Marta Bijan i wiele innych <3
5. Tego bloga od chyba 29 grudnia i dlatego, że po prostu kocham to robić. Ale ogólnie swoją przygodę z bloggerem zaczęłam jakieś dwa lata temu.
6. Lubię, aczkolwiek nie umiem xd
7. Zaleta to...hmm nie wiem. Może to, że jak ktoś przychodzi do mnie z problemem, to staram się pomóc, a nie go oceniać.
A wada to może to, że jestem nerwowa i potrafię krzyczeć na ludzi bez powodu, wystarczy, że zdenerwuje mnie jedna mała rzecz. 
8. Lubię obejrzeć w domu, ale i kinem nie pogardzę :D
9. Kupować <3
10. Idola np. R5, Room 94 (chociaż to już niebawem) nie spotkałam. Ale spotkałam JDabrowsky'ego, Kamila Kubasa i kogoś na pewno jeszcze i szczerze mówiąc było tak na luzie. Jak ze znajomymi hah ^^ Ale oni nie są dla mnie aż tak ważni jak np. R5, więc przy nich raczej nie byłoby na luzie.
I ROOM 94 POLUBILI I PODALI DALEJ MOJEGO TWEETA.
11. Boże. moje życie to pasmo żenujących sytuacji ;-;  Nie mogę chyba wyrbrać jednej.



Nominacja od: Zawsze uśmiechnięta 

Pytania:
1. Dlaczego blogger?
2. Ulubiony serial?
3. Czytasz moje opowiadanie?
4.Za jakimi gwiazdami nie przepadasz?
5. Najgorszy film jaki obejrzałaś/obejrzałeś?
6. Jaki jest najlepszy, a jaki najgorszy przedmiot?
7. Ulubiona kreskówka z dzieciństwa?
8 Twoi znajomi wiedzą, że prowadzisz bloga?
9.Twoje ulubione zespoły?
10. Jaka jest twoja największa wada?
11. Masz rodzeństwo?

1. Jakoś tak jak chciałam zacząć pisać opowiadanie, to wtedy wszyscy, których FF czytałam pisali właśnie tu, więc też założyłam tu, no a poza tym jest łatwy w obsłudze xd
2. ,,The Fosters" i ,,Skins"
3. Tak, kocham<3
4. Za Laurą Marano...Arianą Grande...chyba tylko one dwie xd I jak liczyć youtuberów to też Banshee
5. Hmm...mega nie lubię ,,gwiazd naszych wina" ze względu na to, że przeczytałam książkę, która była dobra, a film jej do pięt nie dorasta xd i ogólnie no, nie podoba mi się.
6.  Najlepszy to język polski, a zaraz po nim angielski i historia jest ok. A najgorsza cała reszta xd Ale taki naprawdę najgorszy na świecie przedmiot to fizyka xd
7. O kurde...ja oglądałam pełno bajek i kreskówek haha...O! ,,Scooby Doo" <3
8. Niektórzy. Moja przyjaciółka go czyta, druga o nim wie i jedna koleżanka wie, że prowadzę, ale nie zna ani fabuły ani nic xd
9. R5, Room 94
10. To już wymieniałam
11. Mam, dwóch młodszych braci :)



Nominacja od: Inna Inaczej

Pytania:
1. Którego ze swoich nauczycieli lubisz najbardziej?
2. Czy lubisz ubierać się odświętnie?
3. Kim chcesz zostać w przyszłości?
4. Jaka jest najbardziej zabawna/przypałowa historia z Twojego życia?
5. Wymień wady i zalety swojej klasy.
6. Czy chciałabyś mieć tatuaż(e) i/lub przefarbować swoje włosy na nienaturalny kolor?
7. Jaka lektura szkolna najbardziej wpłynęła na Twoje życie?
8. Czy masz rodzeństwo? Dzielisz z nim pokój?
9. Czy wiek w związku ma znaczenie?
10. Jaki jest Twój ulubiony youtuber (możesz wymienić kilku)?
11. Czy jeździsz na większe wydarzenia, np. koncerty, Meet-Upy, IEM-y itp.?

1. Hmm...moją panią od polskiego, która w tym roku mnie nie uczy niestety :( I panią od historii :)
2. No jak trzeba to trzeba xd
3. Fotografem + bardzo chciałabym kiedyś napisać książkę.
4. To podobnie jak z tymi żenującymi jest ich pełno. Serio ja prawie codziennie robię sobie wstyd. Potrafię idąc ulicą z przyjaciółką krzyczeć do pani przechodzącej mostem ,,niech pani nie skacze, życie jest piękne". Potrafimy rozmawiać  z kartonowym Maćkiem Musiałem patrząc na ludzi, którzy wyglądają, jakby chcieli powiedzieć ,,ale on jest kartonowy". Naprawdę u mnie przypał jest na porządku dziennym.
5. Zalety to na pewno to, że nigdy nie kablujemy. Pani powie ,,albo powiecie kto to zrobił, albo cała klasa zostanie ukarana" to wiecie co? Cała klasa jest ukarana.
Wady to to, że są jak wszędzie osoby, które na każdej lekcji przeszkadzają itp i potem nasza klasa jest CAŁA wrzucana do jednego worka, czyli jesteśmy najgorszą klasą w szkole i nauczyciele nas nie lubią:))
6. Chciałabym mieć jeden tatuaż na nadgarstku i jeden na karku oraz fioletowe/różowe włosy, ale się cykam xD
7. ,,Mały Książę". Czytałam ją jako lekturę,  a potem czytałam ją jeszcze 3456789 razy, bo po prostu chciałam. Według mnie to jedyna naprawdę dobra lektura:)
8. Mam i nie, nie dzielę. 
9. Dla mnie ma. No bo np wyobrażacie sobie dwunastolatkę i trzydziestolatka? Albo piętnastolatkę i dziesięciolatka? Ja nie xd
10. JDabrowsky, chociaż to też youtuber, który mnie wkurza haha xd Ale mimo wszystko ulubiony. Smav, Kiślu i Alex Mandostyle to tacy ulubieni.
11. Pierwszy koncert na którym byłam to R5, 30.09, ale jeżdżę na IEM i w tym roku także pojadę na YSF


Nominacja od: Szalona Wariatka

Pytania:
1. Dlaczego piszesz bloga?
2. Ile blogów prowadzisz?
3.Jaki masz telefon?
4. Ulubiony film?
5. Ulubiona piosenka?
6. Jakie jest Twoje ulubione święto?
7. Lubisz spędzać czas z rodziną?
8. Do której klasy chodzisz?
9. Masz rodzeństwo? Jakie?
10. Ulubiony przedmiot szkolny?
11. Dałabyś radę nie pisać bloga przez 5 lat?

1. Dlatego, że pisanie jest moją pasją. Jak nie pisałabym bloga to pisałabym pewnie dla samej siebie:)
2. 5 XD Z czego jeden jest w sumie zakończony, a drugi jest na wattpadzie, ale co tam.
3. iPhone 5s
4. Nie mam ulubionego. :)
5. Ulubionych piosenek też nie mam haha XD One się co dwa dni zmieniają. Na dzisiaj to jest np. nowa piosenka Room 94 ,,2am" ale jutro pewnie będzie inna ;)
6. Boże Narodzenie <3
7. Kocham, chyba jak większość ludzi :)
8. Do drugiej gimnazjum
9. Mam, dwóch młodszych braci :)
10. Polski zdecydowanie i lubię też angielski oraz historię.
11. Na 99% nie. :D



Oh...to by było na tyle moich odpowiedzi. Strasznie Wam dziękuję <3

Teraz osoby, które ja nominuję:
* Raffy & Sparrow - http://r5-backstage.blogspot.com/
* Livia Lynch http://r5-caligirls.blogspot.com/
* E - Misiek http://r5-my-story.blogspot.com/

I tyle XD nominowałabym więcej, ale trzy blogi, które chciałam nominować nominowały mnie (ile razy powtórzyłam słowo ,,nominować"?), inne są już w sumie ,,nieaktywne" albo są na wattpadzie. :( Dlatego będą tylko trzy.

Moje pytania:

1. Masz jakieś fobie? Jakie?
2. Od kiedy interesujesz się pisaniem?
3. Co Cię skłoniło, aby założyć bloga?
4. Gdzie byłeś/aś na wakacjach?
5. Jak wpadłaś na fabułę swojego bloga?
6. Do jakich fandomów należysz?
7. Twój ulubiony aktor i aktorka?
8. Jakie jest Twoje drugie imię, jeśli masz?
9. Twoje ulubione święto?
10. Jaki był twój najstraszniejszy sen?
11. Gdzie chciałabyś/chciałbyś mieszkać w przyszłości?





sobota, 12 marca 2016

Rozdział 11 - ,,Ile gwiazd by nie spadło, żadne życzenie się nie spełni, jeśli nie zrobisz nic w tym kierunku"

   - Przepraszam, że tak długo, ale musiałam czekać na tego debila. - warknęła Sophia wskazując chłopaka stojącego za nią. Ona i Rydel się zakolegowały i spotykały od czasu do czasu, ale naprawdę rzadko, nie licząc oczywiście spotkań, kiedy Rydel kupowała od niej narkotyki. - To mój brat, Dean. - Rydel wyciągnęła dłoń w kierunku Deana, aby się przywitać, ale on ją zignorował. Zamiast tego wyjął z kieszeni telefon i zajął się właśnie nim. Lynch uniosła brwi, zdenerwowana jego zachowaniem.
- Po co go tu przyprowadziłaś? - zapytała Sophii z jadem w głosie. - Nawet nie umie się przywitać jak cywilizowany człowiek.
- Daj spokój, Delly...
- Delly? - roześmiał się Lemon, podnosząc wzrok z ekranu komórki na blondynkę.
- Jak Ci się coś nie podoba to nikt Cię tu na siłę nie trzyma.
- Nie podoba mi się Twoje przezwisko. Ile Ty masz lat, żeby tak do Ciebie mówić? 6? - nabijał się z Rydel, ale ona starała się go ignorować. Niestety nie należała do ludzi, którzy jak im się coś nie podoba to siedzą cicho, więc zatrzymała się wpół kroku i odwróciła w stronę Deana, który okazał się być zbyt blisko niej, bo uderzyła czołem w jego klatkę piersiową. Naburmuszona odsunęła się od niego i uniosła wzrok, żeby spojrzeć mu w oczy. Na jej nieszczęście był on niej wyższy i ciężko wyglądać poważnie i groźnie, kiedy kłócisz się z osobą wyższą od Ciebie.
- A Ty ile masz lat, co?
- Jest rok młodszy od Ciebie. - wtrąciła Sophia.
- No proszę, więc może byś się zachowywał, co? Nie twój zasrany interes, jak się ludzie do mnie zwracają. Mam przynajmniej  na tyle normalne imię, że można z niego zrobić jakieś zdrobnienie, a Ty? Co to w ogóle za imię, Dean? Twoi rodzicie nie mieli pomysłu czy jak? - warknęła, stukając go w klatkę piersiową. On znów się roześmiał, ale po chwili odpowiedział:
- Nie wiem, nie znam ich. - i wyminął Rydel, pozostawiając ją w osłupieniu i z otwartymi ustami na środku chodnika. Czuła jak robi się cała czerwona i była wściekła na siebie. Z drugiej jednak strony Dean nie wydawał się przejmować tym, że nie zna swoich rodziców. Zachował się, jakby było mu to obojętne.
- Wszystko w porządku? - głos Sophii wyrwał Rydel z przemyśleń.
- Nie  Tak. O co mu chodziło? - zapytała Lynch, podążając za Deanem, który już nieźle wyprzedził dziewczyny.
- Nie wspominałam Ci, ale jesteśmy z domu dziecka. Kiedy tam trafiliśmy on miał roczek, a ja kilka tygodni. Nie wiadomo co z naszymi rodzicami, ale jakoś nas to za bardzo nie interesuje, więc nie przejmuj się.
- Łatwo Ci mówić. Masz rację. Ale czy on musi tu być?
- To mój brat, proszę Rydel. Rozstał się z dziewczyną i siedzi od tygodni w domu, załamany. Chciałam, żeby gdzieś wyszedł i chociaż na chwilę o niej zapomniał.
- Ciekawe czemu go zostawiła. - mruknęła Rydel pod nosem, mierząc wzrokiem kroczącego przed nim Deanem. Czuła, że ta kłótnia, która się między nimi odbyła nie była ostatnią, ale współczuła chłopakowi, bo doskonale wiedziała jak boli rozstanie z ukochaną osobą. Nieważne w jaki sposób, ważne, że to rozstanie. Cała trójka zaszła do chińskiej restauracji i każdy z nich zamówił coś innego. W czasie oczekiwania na jedzenie Rydel czuła się nieswojo, gdyż rodzeństwo Lemon spędzało cały ten czas na swoich telefonach.
- O Boże! - zerwała się nagle Sophia, rzucając na stół pieniądze i przewieszając torebkę przez ramię. - Przepraszam Was, ale muszę pilnie wyjść. Tutaj są pieniądze za moją porcję, mam nadzieję, że poradzicie sobie beze mnie. - i chwilę później już jej nie było. Rydel spojrzała ze zdziwieniem na Deana, który wreszcie oderwał się od telefonu i patrzył na nią z takim samym zaskoczeniem, jak ona na niego. Jej nogi zaczęły dygotać, a dłonie stawały się wilgotne. Była bardzo zestresowana. Potrafiła postawić na swoim, ale mimo wszystko była nieśmiała. A teraz miała siedzieć sam na sam z chłopakiem, z którym się pokłóciła. Miała wrażenie, że za chwilę znów się pokłócą i tego się bała. Westchnęła, próbując udawać, że wszystko w porządku i zaczęła bawić się kosmykiem swoich włosów.
    Kelner przyniósł ich zamówienia, które oboje zaczęli jeść w ciszy, spoglądając na siebie co jakiś czas.
- Przepraszam Cię za ten tekst o rodzicach. - rzuciła wreszcie Rydel, a dość długo się na to zbierała. Dean spojrzał na nią zaskoczony, ale wzruszył ramionami.
- Nie przejąłem się tym. - mruknął i znów jedli w ciszy. Lynch co chwilę sprawdzała godzinę, zastanawiając się ile czasu minęło odkąd tak siedzą. Była znudzona, a na dodatek rozdrażniona tą napiętą atmosferą. Przeprosiła Lemona i wyszła do toalety, gdzie poprawiła fryzurę i makijaż. Chciała w jakikolwiek sposób umilić sobie czas. Zaczęła wymyślać wymówki, aby wyjść z restauracji, ale kiedy wróciła do stolika, Dean sam zaproponował, aby już się zbierali. Na zewnątrz Rydel ruszyła w swoją stronę, ale brat Sophii złapał ją za nadgarstek, prosząc, aby poczekała.
- Co? - mruknęła niezbyt przyjaźnie, o czym się chwilę później zorientowała, ale Lemon wydawał się być tym niewzruszony. Szatyn westchnął i odpowiedział:
- Nie puszczę Cię samej do domu kiedy jest tak ciemno. Odprowadzę Cię czy coś. Ewentualnie zamówię Ci taksówkę, ale sama nie wrócisz.
- Mam kasę na taksówkę. - blondynka wyrwała mu swój nadgarstek po czym kontynuowała - Ale wolę się przejść. - a kiedy ruszyła przed siebie, Dean poszedł za nią. Była zaskoczona tym, że powiedział to poważnie i naprawdę ma zamiar teraz odprowadzić ją do domu, bo w końcu przez godzinę w restauracji nie odezwał się do niej nawet słowem.
- Zimno Ci? - zapytał, kiedy zauważył, że Delly drży. Dziewczyna przewróciła oczami i kiwnęła głową.
- To mogłaś się ubrać. - roześmiał się. - Poza tym jest przecież ciepło. - Dziewczyna tylko zmierzyła wzrokiem jego grubą bluzę i już miała coś odpowiedzieć, ale się powstrzymała, widząc, że jest już przed domem. Podziękowała Deanowi za odprowadzenie jej i zirytowana weszła do środka, gdzie swoimi podskokami i szczekaniem przywitał ją Azor. Westchnęła, kiedy zorientowała się, że nie był on jeszcze na spacerze, więc po cichu poszukała smyczy i zapięła na nią psa. Przed wyjściem wzięła jeszcze swoją kurtkę, aby tym razem nie zmarznąć. Postanowiła przejść się do parku z psem, gdyż o tej porze już nikogo tam nie ma.
   Kiedy była już na miejscu i upewniła się, że w parku jest pusto, spuściła Azora ze smyczy. Przez chwilę porzucała mu patyk, a potem pies zajął się sobą. Ona natomiast usiadła na ławce, spoglądając na niego co jakiś czas.
 Uwielbiała gwiazdy, dlatego zawsze kiedy przychodził wieczór musiała spojrzeć na niebo chociaż przez okno. Ale patrzenie na nie przez okno nie daje tej samej radości co spoglądanie na nie z parku. Wydają się one wcale nie być tak daleko. Patrząc na niebo z dachu jakiegoś budynku wydaje się, jakbyś już prawie mógł ich dotknąć, ale tak naprawdę to niemożliwe. Jak to jest, że wiemy, że nie można nawet spojrzeć na nie z bliska, a mimo wszystko marzymy, żeby mieć dla siebie chociaż takie jedno, małe migające światełko?
Rydel przymknęła oczy i wzięła głęboki wdech, a kiedy uchyliła powieki i ostatni raz spojrzała na gwiazdy zrozumiała, że w jej życiu jeszcze wiele się zmieni.
- Azor! - zawołała, a jej przyjaciel od razu znalazł się u jej boku i razem wrócili do domu.





Kolejny rozdział, którego nie lubię XD Ale poznaliście Deana, który jest tutaj wyżej na gifie XD Nie obrażę się, jeśli się Wam nie spodoba, nawet się nie zdziwię. Jeśli są jakieś błędy to poprawię je później, teraz idę odpowiadać na nominacje do LBA *_* JEZU, DZIĘKUJĘ WAM ZA NIE <3
I za komentarze rzecz jasna też dziękuję :*


sobota, 5 marca 2016

Rozdział 10 - ,, I choć jeszcze nie wpadłeś w nałóg, to jednak poczułeś już jej smak. "

  Kursywą są pisane wspomnienia ;) 


 - Pocałuj Jace'a! - krzyknęła Maia, a Rydel pożałowała, że wybrała wyzwanie. Nienawidziła grać w butelkę. Ludzie myśleli, że jej związek z Jacem to coś poważnego, ale tak nie było. On sam traktował to dosyć poważnie, ale Rydel miała go bardziej za przyjaciela, którego bała się zranić, więc nie odmówiła, kiedy zaproponował związek. Chwyciła blondyna za koszulkę i przyciągnęła do siebie, mocno naciskając swoimi ustami na jego. Wyczuła, że się uśmiecha i od razu go puściła.
- Idziemy stąd? - szepnęła mu do ucha, a on tylko przytaknął.
- Może do tego klubu, który niedawno otworzyli?

***
   Dudniąca muzyka, zapach alkoholu, kolorowe światła rażące oczy i przeciskanie się przez dziesiątki tańczących ludzi, trzymając Jace'a za rękę. Teoretycznie Rydel była na to przygotowana, ale tak dawno była na imprezie, że bardzo ją to teraz drażniło. Przecisnęli się do baru, a jej chłopak od razu zamówił dwa drinki. Oboje je wypili i wrócili na parkiet. Tańczyli, pili, tańczyli, pili i tak w kółko. Rydel wypiła za dużo. Zdawała sobie z tego sprawę, ale nie chciała stąd wychodzić, dobrze się bawiła.
- Idę do toalety. - szepnęła Jace'owi do ucha i ruszyła w stronę łazienki. Kolejka była niesamowicie długa. Dlaczego nie zrobili więcej kabin? - myślała Rydel przez cały czas. W ciemniejszym zaułku klubu dojrzała dwie osoby. Podały sobie dłonie i jedna z nich odeszła. Rydel zmarszczyła brwi i zmrużyła oczy. Poczuła jakby ją olśniło. Podeszła do dziewczyny, która została w zaułku.
- Hej! - krzyknęła, a szatynka odwróciła się w jej stronę zaskoczona. - Wiem co zrobiłaś. Sprzedałaś jej narkotyki! Wiesz, że pójdziesz do więzienia? - bełkotała Rydel, a dziewczyna bacznie ją obserwowała.
- Jesteś pijana, nie ogarniasz nawet co się dzieje dookoła, co? - zapytała nieznajoma, a Rydel założyła ręce na piersi.
- A jednak Cię zdemaskowałam.
- Ugh, zamknij się. - warknęła rozglądając się dookoła. - Jeżeli będziesz siedzieć cicho to dostaniesz coś za darmo, tylko błagam, nie mówi nikomu... - Rydel stanęła jak wryta. Mogłaby dostać to coś za darmo? Coś? Co to w ogóle znaczy? Jak cię bierze coś?
- To znaczy co? - dziewczyna przewróciła oczami.
- Zależy na jakie liczysz efekty.
- Oh, daj mi coś po czym znikną wszystkie zmartwienia i ból...a, czekaj! Takie coś nie istnieje. - Delly zmrużyła oczy przyglądając się dilerce stojącej przed nią. Naprawdę nie znała się na narkotykach, nie znała ich właściwości, sposobu zażywania ani nawet nazw. Dziewczyna stojąca przed nią wyciągnęła z kieszeni woreczek z białym proszkiem w środku - to na pewno się wciąga, tyle Rydel wie.
- Mam to wciągnąć? - zapytała dla upewnienia.
- Tak. - rzuciła już nieźle zirytowana szatynka, podając Rydel woreczek.
- Pokaż mi jak to się robi. - poprosiła Lynch, dobrze wiedząc, że dziewczyna nie odmówi. Obie weszły do łazienki, która wreszcie była wolna. Dziewczyna, którą Rydel właśnie poznała przygotowała wszystko tak jak trzeba - a przynajmniej taką Rydel miała nadzieję. Obie dziewczyny rozejrzały się dokładnie ostatni raz, po czym Lynch nachyliła się nad białym proszkiem. Dziewczyna wciągnęła wszystko niepewnie. Poczuła się dziwnie i nie wiedziała do końca czy to wyrzuty sumienia czy ekscytacja, wywołana czymś nowym, bo oba zlewały się w jedno. Dziewczyna, która dała Rydel narkotyki już wyszła. Teraz blondynka musi sobie sama poradzić. Wstała z zamkniętej toalety, na której do tej pory siedziała i ruszyła w stronę baru, gdzie ostatnio widziała Jace'a. Chłopak czekał tam cały czas. Kiedy zobaczył Rydel uśmiechnął się szeroko machając do niej. Ona poczuła się nagle strasznie zmęczona i marzyła o śnie, ale pomimo tego czuła się dużo lepiej niż wcześniej. Strach minął, przestała boleć ją rzeczywistość, która jak się nagle okazało nie była aż taka szara. Uśmiechnęła się do Jace'a prosząc o powrót do domu. Lekkość. Zdążyła pokochać to uczucie w te kilka minut. Brak strachu. Brak bólu.
Brak zmartwień.

***
   Oślepiające światła i ból głowy nie obchodziły jej w tej chwili. Ukojenie - to jedyne czego szukała. Kim była dziewczyna z klubu? - to jedyne pytanie, które zadawała. Ból, to jedyne co czuła. Miała ochotę krzyczeć na cały klub, bo pewnie i tak nikt by jej nie usłyszał, ale nie miała siły. Chciała tylko znów poczuć się jak wczoraj - całkiem wolna. Może była ospała i nie chciała niczego robić, ale co z tego, skoro czuła się tak dobrze? Tak lekko? Problemy zniknęły, rzeczywistość nabrała kolorów. Była zła, że teraz nikogo tu nie ma, a procentów w jej  organizmie było coraz więcej. Wreszcie dostrzegła w kącie tę samą dziewczynę, która wczoraj pokazała Rydel narkotyki. Poznała ją, pomimo kaptura na głowie, swoją drogą zastanawiała się, po co jej kaptur w pomieszczeniu.
- Co mi wczoraj podałaś? - zapytała Lynch, stając przy dilerce.
- Co? Ah, to Ty. Jeżeli źle się czułaś, ja za to nie odpowiadam.
- Posłuchaj chcę tego więcej, co to było?
- Jak Ty się w ogóle nazywasz?
- Rydel. Możesz mi odpowiedzieć?
- Jestem Sophia. A Ty wczoraj zażyłaś heroinę. - mruknęła, nerwowo rozglądając się dookoła.
- Jest tego więcej?
- Jest, ale nie myśl sobie, że dostaniesz coś za darmo, to kosztuje. A i możesz wziąć dziś kokainę, działa trochę inaczej, ale tak samo dobrze. - mruknęła Sophia, wyciągając z kieszeni bluzy woreczek. Rydel się zawahała. Może daje jej to ogromną ulgę, ale zdawała sobie sprawę z tego, że może się przez to wpakować w niezłe bagno. Dodatkowo cena, która potem podała jej Sophia nie należała do najmniejszych. Lynch zastanowiła się przez chwile po czym zamieniła pieniądze na dawkę kokainy.
***
,,(...) bo Ty miałaś wszystko w dupie i leżałaś w swoim łóżku."
Kolejne, piekące łzy pod powiekami, ale tym razem da radę. Nie będzie płakać. Nie będzie. Nie będzie. Ręce jej drżały i zdenerwowanie wzrastało za każdym razem, kiedy nie udawało jej się otworzyć woreczka.
,, - Ellington nie wrócił do domu po tym, jak się na niego zdenerwowałam o to jego spóźnienie. Wie pani coś o tym? - Rydel stała przed drzwiami Ratliffów. Może Ell zatrzymał się u rodziców. Nie rozumiała go. Zaprosił ją na noc, a później pojechał po pizzę. Nie odbierał telefonu, nie odpisywał, spóźniał się, nie wrócił do domu. Cheryl, matka Ellingtona, wybucha głośnym płaczem, a Rydel ma najgorsze przeczucia." 
Otworzyła woreczek i wysypała zawartość na stół. Odnalazła w kieszeni kartkę kredytową i uformowała równą kreskę, po czym nachyliła się nad białym proszkiem.
,, - On...on nie żyje. - krzyczy kobieta, a Rydel traci grunt pod nogami. Kręci jej się w głowie, przed oczami jest ciemno, a krzyk i szloch Cheryl dociera do niej z opóźnieniem. Co się stało? - pyta jakby sama siebie i chwilę później słyszy głos ojca Ratliffa
- Nie zauważył ciężarówki. Za szybko jechał i... - George mówi dalej, ale ona go nie słucha. Upada na ziemię i traci przytomność."
Odetchnęła z ulgą po zażyciu narkotyków. Oparła się o oparcie łóżka i zamknęła oczy. Każde wspomnienie z tamtych chwil wbijało się w jej serce niczym ostrza. Albo sople lodu. To tak strasznie bolało, a równocześnie coraz mniej ją obchodziło. Niech to zacznie działać szybciej. Szybciej. Szybciej...
Śmierć Elligtona to nie Twoja wina. Twoja i wiesz o tym doskonale. Riker ma rację, jesteś egoistką. Gdybyś nie była, on by żył, ale jak zwykle musiałaś się wściekać o drobne spóźnienie. Niewdzięczna, samolubna, żałosna egoistko. Ty powinnaś nie żyć. Ty powinnaś wpaść pod ciężarówkę. To Ciebie każdy ma dość, to Ty zawsze uprzykrzałaś innym życie, nie Ellington.
Rydel uderzała dłońmi w swoją głowę. Chciała już wyrzucić z niej te przykre myśli. Ale naprawdę twierdziła, że to jej wina. Naprawdę chciała zamienić się z nim miejscami. Bo on na to nie zasługiwał.
Kokaina zaczynała działać, a Lynch odzyskiwała siły do życia. Czuła, jak wypełnia ją wewnętrzna euforia i czuła się już pobudzona. Może zrobić wszystko. Przykre myśli zniknęły. Ból zniknął. I nawet żyletka kalecząca teraz jej nadgarstki nie sprawiała jej bólu. Wszystko stało się lepsze. Ale czy życie jest tego warte? Za niedługo to się skończy. Będzie tak samo jak przedtem.



Hello it's me.  Jak tam u Was? Ja jestem mega zmęczona.
Nie jestem pewna, czy udało mi się dobrze opisać stan Rydel w tym ostatnim fragmencie, ale mam nadzieję, że tak.
Mam również nadzieję, że Was zaskoczyłam ^^ Powiedzcie, że się tego nie spodziewaliście, proszę XD
Jeżeli chodzi o Jace'a, to specjalnie tak szybko ,,zeswatałam" go z Rydel, także to nie jest to, że za szybko rozwinęłam ich wątek.
Dziękuję za ostatnie komentarze. Dziękuję Oli Janus, za komentarz, który dodała z własnej woli i wcale jej nie zmusiłam xD
Ehh, 29 lutego wróciłam do szkoły. Chociaż tyle, że przez pierwsze trzy dni mieliśmy rekolekcje i byłam wcześnie ze szkoły xD Chcę wakacje <3 I mam zamiar poprowadzić tego bloga jakoś tak, żeby w wakacje jeszcze trwał, ale nie wiem, czy mi to wyjdzie. Musimy przeżyć te kilka miesięcy.
Zastanawiam się nad pisaniem tego bloga również na wattpad, co sądzicie?
Odpowiedzcie na wszystko w komentarzu haha xD
PS Rydel taka idealna na tym gifie *_*
PS2 Przepraszam jeśli są jakieś błędy przy opisywaniu wszystkiego związanego z narkotykami, ale wiecie...narkomanką nie jestem xd ale czytam o tym jak najwięcej, żeby opisać to jak najlepiej :) Z czasem będzie lepiej ^^
Template by Elmo