- Pocałuj Jace'a! - krzyknęła Maia, a Rydel pożałowała, że wybrała wyzwanie. Nienawidziła grać w butelkę. Ludzie myśleli, że jej związek z Jacem to coś poważnego, ale tak nie było. On sam traktował to dosyć poważnie, ale Rydel miała go bardziej za przyjaciela, którego bała się zranić, więc nie odmówiła, kiedy zaproponował związek. Chwyciła blondyna za koszulkę i przyciągnęła do siebie, mocno naciskając swoimi ustami na jego. Wyczuła, że się uśmiecha i od razu go puściła.
- Idziemy stąd? - szepnęła mu do ucha, a on tylko przytaknął.
- Może do tego klubu, który niedawno otworzyli?
***
Dudniąca muzyka, zapach alkoholu, kolorowe światła rażące oczy i przeciskanie się przez dziesiątki tańczących ludzi, trzymając Jace'a za rękę. Teoretycznie Rydel była na to przygotowana, ale tak dawno była na imprezie, że bardzo ją to teraz drażniło. Przecisnęli się do baru, a jej chłopak od razu zamówił dwa drinki. Oboje je wypili i wrócili na parkiet. Tańczyli, pili, tańczyli, pili i tak w kółko. Rydel wypiła za dużo. Zdawała sobie z tego sprawę, ale nie chciała stąd wychodzić, dobrze się bawiła.
- Idę do toalety. - szepnęła Jace'owi do ucha i ruszyła w stronę łazienki. Kolejka była niesamowicie długa. Dlaczego nie zrobili więcej kabin? - myślała Rydel przez cały czas. W ciemniejszym zaułku klubu dojrzała dwie osoby. Podały sobie dłonie i jedna z nich odeszła. Rydel zmarszczyła brwi i zmrużyła oczy. Poczuła jakby ją olśniło. Podeszła do dziewczyny, która została w zaułku.
- Hej! - krzyknęła, a szatynka odwróciła się w jej stronę zaskoczona. - Wiem co zrobiłaś. Sprzedałaś jej narkotyki! Wiesz, że pójdziesz do więzienia? - bełkotała Rydel, a dziewczyna bacznie ją obserwowała.
- Jesteś pijana, nie ogarniasz nawet co się dzieje dookoła, co? - zapytała nieznajoma, a Rydel założyła ręce na piersi.
- A jednak Cię zdemaskowałam.
- Ugh, zamknij się. - warknęła rozglądając się dookoła. - Jeżeli będziesz siedzieć cicho to dostaniesz coś za darmo, tylko błagam, nie mówi nikomu... - Rydel stanęła jak wryta. Mogłaby dostać to coś za darmo? Coś? Co to w ogóle znaczy? Jak cię bierze coś?
- To znaczy co? - dziewczyna przewróciła oczami.
- Zależy na jakie liczysz efekty.
- Oh, daj mi coś po czym znikną wszystkie zmartwienia i ból...a, czekaj! Takie coś nie istnieje. - Delly zmrużyła oczy przyglądając się dilerce stojącej przed nią. Naprawdę nie znała się na narkotykach, nie znała ich właściwości, sposobu zażywania ani nawet nazw. Dziewczyna stojąca przed nią wyciągnęła z kieszeni woreczek z białym proszkiem w środku - to na pewno się wciąga, tyle Rydel wie.
- Mam to wciągnąć? - zapytała dla upewnienia.
- Tak. - rzuciła już nieźle zirytowana szatynka, podając Rydel woreczek.
- Pokaż mi jak to się robi. - poprosiła Lynch, dobrze wiedząc, że dziewczyna nie odmówi. Obie weszły do łazienki, która wreszcie była wolna. Dziewczyna, którą Rydel właśnie poznała przygotowała wszystko tak jak trzeba - a przynajmniej taką Rydel miała nadzieję. Obie dziewczyny rozejrzały się dokładnie ostatni raz, po czym Lynch nachyliła się nad białym proszkiem. Dziewczyna wciągnęła wszystko niepewnie. Poczuła się dziwnie i nie wiedziała do końca czy to wyrzuty sumienia czy ekscytacja, wywołana czymś nowym, bo oba zlewały się w jedno. Dziewczyna, która dała Rydel narkotyki już wyszła. Teraz blondynka musi sobie sama poradzić. Wstała z zamkniętej toalety, na której do tej pory siedziała i ruszyła w stronę baru, gdzie ostatnio widziała Jace'a. Chłopak czekał tam cały czas. Kiedy zobaczył Rydel uśmiechnął się szeroko machając do niej. Ona poczuła się nagle strasznie zmęczona i marzyła o śnie, ale pomimo tego czuła się dużo lepiej niż wcześniej. Strach minął, przestała boleć ją rzeczywistość, która jak się nagle okazało nie była aż taka szara. Uśmiechnęła się do Jace'a prosząc o powrót do domu. Lekkość. Zdążyła pokochać to uczucie w te kilka minut. Brak strachu. Brak bólu.
Brak zmartwień.
- Idę do toalety. - szepnęła Jace'owi do ucha i ruszyła w stronę łazienki. Kolejka była niesamowicie długa. Dlaczego nie zrobili więcej kabin? - myślała Rydel przez cały czas. W ciemniejszym zaułku klubu dojrzała dwie osoby. Podały sobie dłonie i jedna z nich odeszła. Rydel zmarszczyła brwi i zmrużyła oczy. Poczuła jakby ją olśniło. Podeszła do dziewczyny, która została w zaułku.
- Hej! - krzyknęła, a szatynka odwróciła się w jej stronę zaskoczona. - Wiem co zrobiłaś. Sprzedałaś jej narkotyki! Wiesz, że pójdziesz do więzienia? - bełkotała Rydel, a dziewczyna bacznie ją obserwowała.
- Jesteś pijana, nie ogarniasz nawet co się dzieje dookoła, co? - zapytała nieznajoma, a Rydel założyła ręce na piersi.
- A jednak Cię zdemaskowałam.
- Ugh, zamknij się. - warknęła rozglądając się dookoła. - Jeżeli będziesz siedzieć cicho to dostaniesz coś za darmo, tylko błagam, nie mówi nikomu... - Rydel stanęła jak wryta. Mogłaby dostać to coś za darmo? Coś? Co to w ogóle znaczy? Jak cię bierze coś?
- To znaczy co? - dziewczyna przewróciła oczami.
- Zależy na jakie liczysz efekty.
- Oh, daj mi coś po czym znikną wszystkie zmartwienia i ból...a, czekaj! Takie coś nie istnieje. - Delly zmrużyła oczy przyglądając się dilerce stojącej przed nią. Naprawdę nie znała się na narkotykach, nie znała ich właściwości, sposobu zażywania ani nawet nazw. Dziewczyna stojąca przed nią wyciągnęła z kieszeni woreczek z białym proszkiem w środku - to na pewno się wciąga, tyle Rydel wie.
- Mam to wciągnąć? - zapytała dla upewnienia.
- Tak. - rzuciła już nieźle zirytowana szatynka, podając Rydel woreczek.
- Pokaż mi jak to się robi. - poprosiła Lynch, dobrze wiedząc, że dziewczyna nie odmówi. Obie weszły do łazienki, która wreszcie była wolna. Dziewczyna, którą Rydel właśnie poznała przygotowała wszystko tak jak trzeba - a przynajmniej taką Rydel miała nadzieję. Obie dziewczyny rozejrzały się dokładnie ostatni raz, po czym Lynch nachyliła się nad białym proszkiem. Dziewczyna wciągnęła wszystko niepewnie. Poczuła się dziwnie i nie wiedziała do końca czy to wyrzuty sumienia czy ekscytacja, wywołana czymś nowym, bo oba zlewały się w jedno. Dziewczyna, która dała Rydel narkotyki już wyszła. Teraz blondynka musi sobie sama poradzić. Wstała z zamkniętej toalety, na której do tej pory siedziała i ruszyła w stronę baru, gdzie ostatnio widziała Jace'a. Chłopak czekał tam cały czas. Kiedy zobaczył Rydel uśmiechnął się szeroko machając do niej. Ona poczuła się nagle strasznie zmęczona i marzyła o śnie, ale pomimo tego czuła się dużo lepiej niż wcześniej. Strach minął, przestała boleć ją rzeczywistość, która jak się nagle okazało nie była aż taka szara. Uśmiechnęła się do Jace'a prosząc o powrót do domu. Lekkość. Zdążyła pokochać to uczucie w te kilka minut. Brak strachu. Brak bólu.
Brak zmartwień.
***
Oślepiające światła i ból głowy nie obchodziły jej w tej chwili. Ukojenie - to jedyne czego szukała. Kim była dziewczyna z klubu? - to jedyne pytanie, które zadawała. Ból, to jedyne co czuła. Miała ochotę krzyczeć na cały klub, bo pewnie i tak nikt by jej nie usłyszał, ale nie miała siły. Chciała tylko znów poczuć się jak wczoraj - całkiem wolna. Może była ospała i nie chciała niczego robić, ale co z tego, skoro czuła się tak dobrze? Tak lekko? Problemy zniknęły, rzeczywistość nabrała kolorów. Była zła, że teraz nikogo tu nie ma, a procentów w jej organizmie było coraz więcej. Wreszcie dostrzegła w kącie tę samą dziewczynę, która wczoraj pokazała Rydel narkotyki. Poznała ją, pomimo kaptura na głowie, swoją drogą zastanawiała się, po co jej kaptur w pomieszczeniu.
- Co mi wczoraj podałaś? - zapytała Lynch, stając przy dilerce.
- Co? Ah, to Ty. Jeżeli źle się czułaś, ja za to nie odpowiadam.
- Posłuchaj chcę tego więcej, co to było?
- Jak Ty się w ogóle nazywasz?
- Rydel. Możesz mi odpowiedzieć?
- Jestem Sophia. A Ty wczoraj zażyłaś heroinę. - mruknęła, nerwowo rozglądając się dookoła.
- Jest tego więcej?
- Jest, ale nie myśl sobie, że dostaniesz coś za darmo, to kosztuje. A i możesz wziąć dziś kokainę, działa trochę inaczej, ale tak samo dobrze. - mruknęła Sophia, wyciągając z kieszeni bluzy woreczek. Rydel się zawahała. Może daje jej to ogromną ulgę, ale zdawała sobie sprawę z tego, że może się przez to wpakować w niezłe bagno. Dodatkowo cena, która potem podała jej Sophia nie należała do najmniejszych. Lynch zastanowiła się przez chwile po czym zamieniła pieniądze na dawkę kokainy.
- Co mi wczoraj podałaś? - zapytała Lynch, stając przy dilerce.
- Co? Ah, to Ty. Jeżeli źle się czułaś, ja za to nie odpowiadam.
- Posłuchaj chcę tego więcej, co to było?
- Jak Ty się w ogóle nazywasz?
- Rydel. Możesz mi odpowiedzieć?
- Jestem Sophia. A Ty wczoraj zażyłaś heroinę. - mruknęła, nerwowo rozglądając się dookoła.
- Jest tego więcej?
- Jest, ale nie myśl sobie, że dostaniesz coś za darmo, to kosztuje. A i możesz wziąć dziś kokainę, działa trochę inaczej, ale tak samo dobrze. - mruknęła Sophia, wyciągając z kieszeni bluzy woreczek. Rydel się zawahała. Może daje jej to ogromną ulgę, ale zdawała sobie sprawę z tego, że może się przez to wpakować w niezłe bagno. Dodatkowo cena, która potem podała jej Sophia nie należała do najmniejszych. Lynch zastanowiła się przez chwile po czym zamieniła pieniądze na dawkę kokainy.
***
,,(...) bo Ty miałaś wszystko w dupie i leżałaś w swoim łóżku."
Kolejne, piekące łzy pod powiekami, ale tym razem da radę. Nie będzie płakać. Nie będzie. Nie będzie. Ręce jej drżały i zdenerwowanie wzrastało za każdym razem, kiedy nie udawało jej się otworzyć woreczka.
,, - Ellington nie wrócił do domu po tym, jak się na niego zdenerwowałam o to jego spóźnienie. Wie pani coś o tym? - Rydel stała przed drzwiami Ratliffów. Może Ell zatrzymał się u rodziców. Nie rozumiała go. Zaprosił ją na noc, a później pojechał po pizzę. Nie odbierał telefonu, nie odpisywał, spóźniał się, nie wrócił do domu. Cheryl, matka Ellingtona, wybucha głośnym płaczem, a Rydel ma najgorsze przeczucia."
Otworzyła woreczek i wysypała zawartość na stół. Odnalazła w kieszeni kartkę kredytową i uformowała równą kreskę, po czym nachyliła się nad białym proszkiem.
,, - On...on nie żyje. - krzyczy kobieta, a Rydel traci grunt pod nogami. Kręci jej się w głowie, przed oczami jest ciemno, a krzyk i szloch Cheryl dociera do niej z opóźnieniem. Co się stało? - pyta jakby sama siebie i chwilę później słyszy głos ojca Ratliffa
- Nie zauważył ciężarówki. Za szybko jechał i... - George mówi dalej, ale ona go nie słucha. Upada na ziemię i traci przytomność."
,, - Ellington nie wrócił do domu po tym, jak się na niego zdenerwowałam o to jego spóźnienie. Wie pani coś o tym? - Rydel stała przed drzwiami Ratliffów. Może Ell zatrzymał się u rodziców. Nie rozumiała go. Zaprosił ją na noc, a później pojechał po pizzę. Nie odbierał telefonu, nie odpisywał, spóźniał się, nie wrócił do domu. Cheryl, matka Ellingtona, wybucha głośnym płaczem, a Rydel ma najgorsze przeczucia."
Otworzyła woreczek i wysypała zawartość na stół. Odnalazła w kieszeni kartkę kredytową i uformowała równą kreskę, po czym nachyliła się nad białym proszkiem.
,, - On...on nie żyje. - krzyczy kobieta, a Rydel traci grunt pod nogami. Kręci jej się w głowie, przed oczami jest ciemno, a krzyk i szloch Cheryl dociera do niej z opóźnieniem. Co się stało? - pyta jakby sama siebie i chwilę później słyszy głos ojca Ratliffa
- Nie zauważył ciężarówki. Za szybko jechał i... - George mówi dalej, ale ona go nie słucha. Upada na ziemię i traci przytomność."
Odetchnęła z ulgą po zażyciu narkotyków. Oparła się o oparcie łóżka i zamknęła oczy. Każde wspomnienie z tamtych chwil wbijało się w jej serce niczym ostrza. Albo sople lodu. To tak strasznie bolało, a równocześnie coraz mniej ją obchodziło. Niech to zacznie działać szybciej. Szybciej. Szybciej...
Śmierć Elligtona to nie Twoja wina. Twoja i wiesz o tym doskonale. Riker ma rację, jesteś egoistką. Gdybyś nie była, on by żył, ale jak zwykle musiałaś się wściekać o drobne spóźnienie. Niewdzięczna, samolubna, żałosna egoistko. Ty powinnaś nie żyć. Ty powinnaś wpaść pod ciężarówkę. To Ciebie każdy ma dość, to Ty zawsze uprzykrzałaś innym życie, nie Ellington.
Rydel uderzała dłońmi w swoją głowę. Chciała już wyrzucić z niej te przykre myśli. Ale naprawdę twierdziła, że to jej wina. Naprawdę chciała zamienić się z nim miejscami. Bo on na to nie zasługiwał.
Kokaina zaczynała działać, a Lynch odzyskiwała siły do życia. Czuła, jak wypełnia ją wewnętrzna euforia i czuła się już pobudzona. Może zrobić wszystko. Przykre myśli zniknęły. Ból zniknął. I nawet żyletka kalecząca teraz jej nadgarstki nie sprawiała jej bólu. Wszystko stało się lepsze. Ale czy życie jest tego warte? Za niedługo to się skończy. Będzie tak samo jak przedtem.
Rydel uderzała dłońmi w swoją głowę. Chciała już wyrzucić z niej te przykre myśli. Ale naprawdę twierdziła, że to jej wina. Naprawdę chciała zamienić się z nim miejscami. Bo on na to nie zasługiwał.
Kokaina zaczynała działać, a Lynch odzyskiwała siły do życia. Czuła, jak wypełnia ją wewnętrzna euforia i czuła się już pobudzona. Może zrobić wszystko. Przykre myśli zniknęły. Ból zniknął. I nawet żyletka kalecząca teraz jej nadgarstki nie sprawiała jej bólu. Wszystko stało się lepsze. Ale czy życie jest tego warte? Za niedługo to się skończy. Będzie tak samo jak przedtem.
Hello it's me. Jak tam u Was? Ja jestem mega zmęczona.
Nie jestem pewna, czy udało mi się dobrze opisać stan Rydel w tym ostatnim fragmencie, ale mam nadzieję, że tak.
Mam również nadzieję, że Was zaskoczyłam ^^ Powiedzcie, że się tego nie spodziewaliście, proszę XD
Jeżeli chodzi o Jace'a, to specjalnie tak szybko ,,zeswatałam" go z Rydel, także to nie jest to, że za szybko rozwinęłam ich wątek.
Dziękuję za ostatnie komentarze. Dziękuję Oli Janus, za komentarz, który dodała z własnej woli i wcale jej nie zmusiłam xD
Ehh, 29 lutego wróciłam do szkoły. Chociaż tyle, że przez pierwsze trzy dni mieliśmy rekolekcje i byłam wcześnie ze szkoły xD Chcę wakacje <3 I mam zamiar poprowadzić tego bloga jakoś tak, żeby w wakacje jeszcze trwał, ale nie wiem, czy mi to wyjdzie. Musimy przeżyć te kilka miesięcy.
Nie jestem pewna, czy udało mi się dobrze opisać stan Rydel w tym ostatnim fragmencie, ale mam nadzieję, że tak.
Mam również nadzieję, że Was zaskoczyłam ^^ Powiedzcie, że się tego nie spodziewaliście, proszę XD
Jeżeli chodzi o Jace'a, to specjalnie tak szybko ,,zeswatałam" go z Rydel, także to nie jest to, że za szybko rozwinęłam ich wątek.
Dziękuję za ostatnie komentarze. Dziękuję Oli Janus, za komentarz, który dodała z własnej woli i wcale jej nie zmusiłam xD
Ehh, 29 lutego wróciłam do szkoły. Chociaż tyle, że przez pierwsze trzy dni mieliśmy rekolekcje i byłam wcześnie ze szkoły xD Chcę wakacje <3 I mam zamiar poprowadzić tego bloga jakoś tak, żeby w wakacje jeszcze trwał, ale nie wiem, czy mi to wyjdzie. Musimy przeżyć te kilka miesięcy.
Zastanawiam się nad pisaniem tego bloga również na wattpad, co sądzicie?
Odpowiedzcie na wszystko w komentarzu haha xD
PS Rydel taka idealna na tym gifie *_*
PS2 Przepraszam jeśli są jakieś błędy przy opisywaniu wszystkiego związanego z narkotykami, ale wiecie...narkomanką nie jestem xd ale czytam o tym jak najwięcej, żeby opisać to jak najlepiej :) Z czasem będzie lepiej ^^
Odpowiedzcie na wszystko w komentarzu haha xD
PS Rydel taka idealna na tym gifie *_*
PS2 Przepraszam jeśli są jakieś błędy przy opisywaniu wszystkiego związanego z narkotykami, ale wiecie...narkomanką nie jestem xd ale czytam o tym jak najwięcej, żeby opisać to jak najlepiej :) Z czasem będzie lepiej ^^
O ja! Jakie długi rozdział.
OdpowiedzUsuńTo prawda, Delly jest taka perfekcyjna <3
Ja też chce wakacje! I to szybko!
Rozdział jest wspaniały u nie mogę doczekać się następnego.
Taaak!! Pewnie!!! Wmawiaj ludziom że sama z własnej woli napisałam ten komentarz!!! XD i powiem Ci że spodziewałam się tego że Rydel zacznie brać XD nie no żart.. Zaskoczyłaś mnie o.o wgl świetny rozdział ale Ty to wiesz tylko tak piszesz żeby ludzie Cię chwalili xD hahahaha tak wiem że mnie kochasz <3 xD
OdpowiedzUsuńPS ten komentarz pisze już z własnej woli <3 xD
Lol, jak wciągałam proszek do prania, e..... kokainę to zemdlałam. Żal żałosne, nie polecam. A tak serio to jesteś głupia bo tak supi piszesz *-* Myślę, że prowadzenie tego bloga na wattpad to dobra ajdja ;p Czuje się wyjątkowa bo znam zakończenie bloga :3333 Neeext ziomek
OdpowiedzUsuńŚwietny rozdział :)
OdpowiedzUsuńZaskoczyłaś mnie tym, że Rydel zacznie brać narkotyki.
A co do wakacji... - też bym chciała.
Ten cały nawał nauki i w ogóle...
Zgadzam się z Tobą, że Rydel na gifie idealna, perfekcyjna...
Pozdrawiam i czekam na next <3
P.S. Zapraszam do mnie (http://fall-back-in-love.blogspot.com). Zadedykowałam Ci rozdział 5 ;)
Nominowałam Cię do LBA. Szczegóły tutaj: http://fall-back-in-love.blogspot.com/2016/03/lba.html
UsuńBoże, dlaczego Rydel jest z tym całym Jace'em?! Czuję, że związek z nim przyniesie jej tylko dodatkowych problemów.
OdpowiedzUsuńByło by ekstra, gdybyś prowadziła tego bloga również w wakacje. Wtedy jest więcej luzu, nie ma szkoły...
Rewelacyjny rozdział i czekam na next :3
P.S. Zapraszam jutro do mnie na nowy rozdział :D
Pozdrawiam,
Inna
zostałaś nominowana do LBA http://anormalgirlrydel.blogspot.com/2016/03/lba.html
OdpowiedzUsuńNominowałam Cię do LBA! :3 Pytania znajdziesz tutaj: when-nobody-is-watching-r5.blogspot.com/2016/03/liebster-blog-award.html
OdpowiedzUsuń