- To jak? Możesz wybrać film, a po kinie skoczymy na pizzę czy coś w tym stylu... - powiedział nieśmiało blondyn, modląc się, żeby Riker jeszcze nie wrócił z toalety i nie przerwał im teraz rozmowy.
- Dlaczego teraz tak nagle zwróciłeś na mnie uwagę? Mój brat Ci płaci za zabieranie mnie na randki, czy jak?
- On nawet o tym nie wie! Poza tym, od zawsze mi się podobałaś, ale byłem zbyt nieśmiały, żeby zagadać. Nawet teraz się stresuję.
- No dobra. Ale nie rób sobie jakiś nadziei czy coś. - powiedziała chłodno.
- Jasne! Dzisiaj o 18(spolszczam godziny~od aut.)?
- Ta, będę czekać. - rzuciła i pobiegła na górę do swojego pokoju. Otworzyła drzwi do swojej garderoby, z której kiedyś mogła nie wychodzić. Jak była nastolatką to wzięła tam śpiwór i spędziła noc. Jej usta drgnęły na to wspomnienie. Westchnęła przymykając powieki, kiedy poczuła pod nimi łzy. Czy ta słona woda musiała być u niej na porządku dziennym? Czy to było normalne, że łzy lały się z jej oczu bez powodu? Kiedy tylko siedziała i oglądała telewizję? Nie, to nie było normalne.
Przejechała dłonią po czerwonej sukience. Czy powinna się ubrać ładnie, czy zwyczajnie, tak jak na co dzień? Zdjęła sukienkę z wieszaka i poszła z nią pod prysznic. Skoro idzie na ,,randkę" (wcale tego tak nie traktowała) to lepiej, żeby wyglądała ładnie. Po szybkim prysznicu założyła wcześniej przygotowany strój, zrobiła makijaż i lekko zakręciła włosy. Użyła swoich ulubionych perfum i opuściła łazienkę. Wróciła do garderoby i wyjęła z niej czarną, skórzaną kurtkę do pasa, a następnie rzuciła ją na łóżko. Później próbowała sobie przypomnieć gdzie zostawiła swoją małą, czarną torebkę. Szukała jej dobre pół godziny, a okazało się, że jest ona w przedpokoju na wieszaku. Spakowała do torebki portfel, telefon i kosmetyczkę, po czym wróciła do swojej sypialni i narzuciła wcześniej naszykowaną kurtkę. Torbę zawiesiła na ramię, równo z dzwonkiem do drzwi. Zeszła powoli na dół i założyła jedne ze swoich ulubionych butów.Otworzyła drzwi, wcześniej poprawiając włosy.
- Gotowa? - zapytał uśmiechnięty Jace. Rydel tylko przytaknęła i wyszła na zewnątrz. Zamknęła drzwi na klucz, który potem schowała w torebce.
- Wyglądasz...
- Tak wiem. - przerwała blondynka. Nie chciała słuchać, że wygląda pięknie, cudownie i nie wiadomo co jeszcze, bo to zbyt oklepane. - Dzięki. - dodała, sztucznie się uśmiechając.
Po wyjściu z kina Rydel i Jace znaleźli kilka wspólnych tematów. Poszli do pizzeri, na co Rydel bardzo czekała. Zamówili pizzę i zajęli wolny stolik gdzieś w kącie.
- Rydel Lynch? Przeszkadzam? - zapytała szatynka, która nagle zjawiła się przy ich stoliku. Na oko miała może 17 lat.
- Znamy się? - Rydel zmarszczyła brwi, patrząc to na Jace'a, to na dziewczynę.
- Nie znamy. To znaczy ja Cię znam, jesteś moją idolką mimo, że R5 się rozpadło. Nadal Cię uwielbiam i słucham Waszych starych piosenek i bardzo mi Was brakuje. Fani byli załamani, bo nie dość, że straciliśmy idola, to jeszcze rozwiązaliście zespół, ale wiedz, że R5 Family zawsze będzie czekać na Wasz wielki powrót...mogę sobie z Tobą zrobić zdjęcie? - i tym pytaniem dziewczyna zakończyła swoją długą wypowiedź, z której Rydel zadowolona nie była. Wstała od stołu i przyozdobiła twarz sztucznym uśmiechem. Fanka zrobiła dwa zdjęcia, podziękowała i odeszła. Chwilę później kelnerka przyniosła pizzę.
- Nie jesz? Przez pół filmu mówiłaś o tej pizzy. - roześmiał się Jace, ale Rydel nie było do śmiechu.
- Straciłam apetyt. - mruknęła. Po długich namowach swojego przyjaciela zjadła na siłę jeden kawałek, ale wydawało jej się, jakby jadła zwykły karton.
***
- Jak mogłeś ukrywać przede mną, że rozwiązaliście zespół?! - krzyknęła Rydel, kiedy weszła do pokoju Rikera. Brat patrzył na nią zaskoczony.
- Myślałem, że się domyśliłaś, że R5 nie miało już sensu. - odparł, patrząc jej w oczy. Delly przełknęła ślinę i wzięła głęboki wdech.
- Dla mnie miało! Kim Ty w ogóle jesteś, żeby o tym decydować? Nie myślisz, że wypadałoby mnie o tym poinformować? Byłam w tym zespole, a tymczasem nie wiem, że on nie istnieje! Dowiaduję się o takich rzeczach od obcych ludzi!
- Wiesz, może i byś wiedziała, gdybyś nie spędzała każdego dnia w swoim pieprzonym pokoju i gdybyś nie zapomniała jak się mówi!
- Myślałem, że się domyśliłaś, że R5 nie miało już sensu. - odparł, patrząc jej w oczy. Delly przełknęła ślinę i wzięła głęboki wdech.
- Dla mnie miało! Kim Ty w ogóle jesteś, żeby o tym decydować? Nie myślisz, że wypadałoby mnie o tym poinformować? Byłam w tym zespole, a tymczasem nie wiem, że on nie istnieje! Dowiaduję się o takich rzeczach od obcych ludzi!
- Wiesz, może i byś wiedziała, gdybyś nie spędzała każdego dnia w swoim pieprzonym pokoju i gdybyś nie zapomniała jak się mówi!
- Jak Ty w ogóle możesz tak mówić? Straciłam najważniejszą osobę, a Ty masz mi za złe, że się załamałam? I na dodatek zabierasz mi drugą najważniejszą rzecz w moim życiu, bo co? Jesteś egoistą, Riker.
- Ja jestem egoistą? A może Ty? Kto po śmierci Ratliffa musiał pocieszać fanów? Pisać, że wszystko się ułoży, że może musiało tak być? Ty czy my?! To Ty musiałaś pisać, że wszystko będzie dobrze, kiedy wcale w to nie wierzyłaś? Kiedy sama sobie nie radziłaś? Nie! Oczywiście, że nie, bo Ty miałaś wszystko w dupie i leżałaś w swoim łóżku. - Rydel tylko otwierała i zamykała usta ze zdziwienia, niczego nie mówiąc, a Riker ciągnął dalej. - Jasne było to, że nie wydamy żadnej piosenki. Teoretycznie straciliśmy jednego członka zespołu, a praktycznie dwóch. Przestaliśmy pisać z fanami, nie było od nas odzewu. Nikt nie pisał piosenek, a instrumenty tylko się kurzyły. Musieliśmy użerać się z reporterami pod domem, ale Ty o tym nie wiesz, co? Jak tak bardzo chcesz, to napisz sobie piosenkę, a tata załatwi Ci występ. Ale my z tym skończyliśmy. Gratuluję, Dells, obudziłaś się po pół roku. - skończył. Wreszcie skończył. Rydel nie chciała więcej tego słuchać. Nie była egoistką, ona tylko sobie nie radziła. Była słabsza niż inni. Nie chciała wszystkiego zniszczyć, po prostu nie dawała sobie rady. Patrzyła na podłogę, a po jej policzkach ciekły łzy. Jak zwykle z resztą. To nie było nic nowego, przyzwyczaiła się, że płacze w sumie co chwilę. Momentami nawet nie zdawała sobie sprawy, że to robi.
- Rydel, przepraszam, ja... - Jej brat przybliżył się do niej chcąc ją przytulić, ale odepchnęła go.
- Odejdź ode mnie. - warknęła i odwróciła się. Za nią stała reszta rodzeństwa i słuchała tego wszystkiego, a ona nawet nie zdawała sobie sprawy. - Wy też o wszystkim wiecie, co? Oczywiście, że wiecie. Może jeszcze powiedzcie, że zniszczyłam Wam życie, czy coś. - prychnęła i wytarła łzy z policzków. Wyszła z pokoju Rikera, zostawiając wszystkich w kompletnym osłupieniu.
- Ja jestem egoistą? A może Ty? Kto po śmierci Ratliffa musiał pocieszać fanów? Pisać, że wszystko się ułoży, że może musiało tak być? Ty czy my?! To Ty musiałaś pisać, że wszystko będzie dobrze, kiedy wcale w to nie wierzyłaś? Kiedy sama sobie nie radziłaś? Nie! Oczywiście, że nie, bo Ty miałaś wszystko w dupie i leżałaś w swoim łóżku. - Rydel tylko otwierała i zamykała usta ze zdziwienia, niczego nie mówiąc, a Riker ciągnął dalej. - Jasne było to, że nie wydamy żadnej piosenki. Teoretycznie straciliśmy jednego członka zespołu, a praktycznie dwóch. Przestaliśmy pisać z fanami, nie było od nas odzewu. Nikt nie pisał piosenek, a instrumenty tylko się kurzyły. Musieliśmy użerać się z reporterami pod domem, ale Ty o tym nie wiesz, co? Jak tak bardzo chcesz, to napisz sobie piosenkę, a tata załatwi Ci występ. Ale my z tym skończyliśmy. Gratuluję, Dells, obudziłaś się po pół roku. - skończył. Wreszcie skończył. Rydel nie chciała więcej tego słuchać. Nie była egoistką, ona tylko sobie nie radziła. Była słabsza niż inni. Nie chciała wszystkiego zniszczyć, po prostu nie dawała sobie rady. Patrzyła na podłogę, a po jej policzkach ciekły łzy. Jak zwykle z resztą. To nie było nic nowego, przyzwyczaiła się, że płacze w sumie co chwilę. Momentami nawet nie zdawała sobie sprawy, że to robi.
- Rydel, przepraszam, ja... - Jej brat przybliżył się do niej chcąc ją przytulić, ale odepchnęła go.
- Odejdź ode mnie. - warknęła i odwróciła się. Za nią stała reszta rodzeństwa i słuchała tego wszystkiego, a ona nawet nie zdawała sobie sprawy. - Wy też o wszystkim wiecie, co? Oczywiście, że wiecie. Może jeszcze powiedzcie, że zniszczyłam Wam życie, czy coś. - prychnęła i wytarła łzy z policzków. Wyszła z pokoju Rikera, zostawiając wszystkich w kompletnym osłupieniu.
No i się pokłócili :/
Mówiłam, że Jace niebawem wróci i wrócił. On pojawił się już na blogu o ile dobrze pamiętam w 3 rozdziale? W tym o sylwestrze xd Co o nim sądzicie? ;)
Deana i Sophię też poznacie niedługo ;)
Mówiłam, że Jace niebawem wróci i wrócił. On pojawił się już na blogu o ile dobrze pamiętam w 3 rozdziale? W tym o sylwestrze xd Co o nim sądzicie? ;)
Deana i Sophię też poznacie niedługo ;)
Świetny rozdział <3
OdpowiedzUsuńCzekam na next <3
Świetnie piszesz <3
Super rozdział :)
OdpowiedzUsuńRydel i Rik się pokłócili, ale mam nadzieję, że nie na długo.
Jace wydaje się całkiem spoko, ale jeszcze się przekonamy.
Pozdrawiam i czekam na next <3
Aaaaaaaa <3 świetny <3 uuuuu niegrzeczny Riker jak on mógł tak na nią nakrzyczeć?? No ale przynajmniej Rydel nie żyje już w kłamstwie :* chce już następny rozdział <3 w
OdpowiedzUsuńAaaaaaaa <3 świetny <3 uuuuu niegrzeczny Riker jak on mógł tak na nią nakrzyczeć?? No ale przynajmniej Rydel nie żyje już w kłamstwie :* chce już następny rozdział <3 w
OdpowiedzUsuńEj. Sprawiasz, że jestem niestabilna psychicznie. Biedna fanka ;-; Nie chciała urazić Rydel ;-; Nienawidzę Cię bo tak świetnie piszesz ;-; ♥
OdpowiedzUsuń