Dlaczego niebo jest niebieskie? Dlaczego gdy jesteśmy smutni to płaczemy? Dlaczego na szczęście trzeba pracować, a na smutek nie, bo przychodzi sam, nieproszony? Dlaczego wyrzucasz leki? Dlaczego tniesz swoje nadgarstki? Dlaczego Ellington nie żyje i dlaczego to moja wina? - dwa pytania Rydel powtarzała w swojej głowie przez cały czas. Nie mogła znaleźć odpowiedzi, nie mogła wyrzucić ich ze swoich myśli. Wyrzuty sumienia były u niej n porządku dziennym. Tak jak smutek, tęsknota, rzekoma depresja...nadal twierdziła, że jej nie ma, ale nikt się z tym nie zgadzał. Tylko ona wierzyła, że jest zdrowa. Na jej ciele pojawiało się pełno nowych ran, a stare zamieniały się w blizny. Miała osłabiony organizm. Bardzo schudła, włosy zaczęły jej wypadać i straciły blask. Paznokcie stały się łamliwe. W oczach już dawno nie było tańczących, wesołych iskierek. Patrząc w lustro zastanawiała się, co się nagle stało? I przede wszystkim kiedy to wszystko się stało? Ellington. On wszystko zapoczątkował. Ale on nie żyje już pół roku, a Rydel dalej jest w tym samym stanie co na samym początku. Wszyscy się stopniowo od niej odsuwali. Byli zmęczeni tym, że nie mogą jej pomóc, albo raczej tym, że ona ich pomocy nie chce. Rodzina nie odpuszczała, szczególnie Riker. On zawsze był przy swojej siostrze, choćby nie wiadomo co się działo. Obojętne jak bardzo denerwowała wszystkich dookoła, jak bardzo denerwowała jego - zawsze był przy niej i znosił jej humory.
Żyje się po to, żeby być szczęśliwym. Rydel już dawno nie mogła nazwać siebie szczęśliwą, żywą chyba też nie.
- Co u Ciebie?
- Funkcjonuję.
Czym więc była? Czy naprawdę można żyć, będąc martwym? Ona chciała żyć. Żyć, a nie tylko istnieć. Ale wtedy jeszcze o tym nie wiedziała, a zorientowała się, niestety, zbyt późno.
Rydel siedziała na swoim łóżku z zeszytem na kolanach i słuchawkami w uszach. Chciała zacząć pisać pamiętnik. Nie potrafiła tego robić. Jedyne co potrafiła w tamtym momencie, to gryźć swój ołówek. Wyjęła słuchawki z uszu i położyła telefon na poduszce obok. Wydarła kartkę, na której napisała datę, z zeszytu i włożyła papier do ognia palącej się świeczki o zapachu owoców leśnych, stojącej na szafce nocnej. Robiła to samo z każdą kartką, która wpadła jej w ręce. Odnalazła w tym niezłą zabawę. Na całej podłodze i szafce walał się popiół, a w pokoju pachniało okropnie. Za każdym razem kiedy ktoś do niej wchodził pytał ,,pali się coś?". A Rydel milczała, chowając spalone kartki za siebie.
- Cholera, cholera, cholera... - powtarzała dziewczyna. Papier zapalił się tak bardzo, że blondynka nie mogła go już zgasić zwykłym dmuchnięciem. Zaczęła machać kartką papieru i równocześnie dmuchać ale to nic nie dało. Wreszcie udało jej się, a papier, a raczej to, co z niego pozostało, wrzuciła do kosza.
- Posprzątałabyś tu. - rzucił Riker, który nagle stanął w progu drzwi z dwoma kubkami ciepłej herbaty. Podał jeden Rydel, a z drugim usiadł na łóżku obok niej.
- Nie chce mi się. - mruknęła i oparła głowę o jego ramię. - Dzięki za herbatę. - upiła łyk i odstawiła kubek obok świeczki.
- Rydel...mogę Ci pomóc, ale serio, nie wiem, jak możesz tu żyć. - dziewczyna wzruszyła ramionami. Wszystko było jej obojętne, dlatego Riker nie musiał długo przekonywać jej do sprzątania. Było już dość późno, ale oni nie byli zmęczeni. Najpierw wszystkie rzeczy z podłogi wrzucili do worka na śmieci. Wszystkie co do jednej, żadna nie nadawała się do użycia po tym jak Rydel zafundowała im darmowe loty. Później powycierali kurze, zmienili pościel, pozamiatali podłogę i użyli odświeżacza powietrza, bo Riker twierdził, że śmierdzi tu tak jak w jakimś piecu. Rydel oczywiście się z tym nie zgadzała, ale milczała mimo wszystko. Wbrew pozorom sprzątania nie było aż tak dużo. Jak sobie później uświadomili to Riker zrobił prawie wszystko sam. Opadł więc zmęczony na łóżko obok siostry i podejrzał co robi na laptopie - przeglądała zdjęcia Ellingtona.
- Musisz przestać żyć przeszłością Dels. - mruknął, a ona zaskoczona spojrzała na niego.
- Ja sobie nie radzę. On był dla mnie bardzo ważny, rozumiesz? Wy nie wiecie, co ja przeżywam. - warknęła.
- No tak, oczywiście, bo tylko Ty jedna przejmujesz się jego śmiercią. My wszyscy imprezowaliśmy po tym wszystkim, prawda? Nie możesz stwierdzić, co się z nami działo, bo siedziałaś ciągle w swoim pokoju. Ty nawet nie możesz powiedzieć, co działo się z Tobą. Przestań nas oceniać. Próbujemy sobie z tym poradzić, ale nie wiesz jak okropnie tu było na samym początku, tym bardziej kiedy dodatkowo każdy martwi się o Ciebie. Przestań się tak zachowywać Rydel. Nie możesz nikomu pokazywać, że można Cię skrzywdzić, bo to wykorzysta.
- Daruj sobie. - Riker westchnął tylko i wyszedł z pokoju. Rydel zawsze tak reagowała, a on nie chciał się z nią kłócić. Dziewczyna była już zmęczona, więc uklęknęła tylko obok łóżka i złożyła w ciemności pocięte nadgarstki. Pomodliła się chwilę, po czym położyła się na łóżko, ocierając łzy.
- Chciałabym mieć psa. - wyparowała nagle Rydel, spoglądając na rodziców, którzy jedli swoje śniadanie, potem przeniosła wzrok na swój pełny talerz. Nie była głodna, więc postanowiła, że zacznie teraz rozmowę.
- Wiesz, pies to duża odpowiedzialność i...
- Wiem. - przerwała Stormie Rydel. - Ale podobno pies to najlepszy psychoterapeuta podczas depresji. Wiesz, zaczynasz się zajmować jego potrzebami i zaczyna Cię coś obchodzić, takie tam. - mruknęła. Dziwnie było jej mówić, że ma depresję, skoro twierdziła, że jej nie ma, ale była pewna, że taki argument zmiękczy rodziców. Mark i Stormie spojrzeli na siebie niepewnie, po czym przenieśli wzrok na córkę.
- Porozmawiamy o tym jeszcze i się zastanowimy. - uśmiechnął się Mark, a jego córka i tak już była pewna, że dostanie to, czego chce.
Dwa dni później Rydel, Riker i ich rodzice byli już w schronisku. Każdy został poinformowany o tym, że w domu pojawi się pies, ale tylko Rikera udało się namówić, aby przyjechał go wybrać. Cała czwórka już dobrą godzinę chodziła po schronisku. Rydel bardzo chciała wziąć ze sobą każdego z tych psów, ale nie mogła i przez to była bardzo smutna. Ledwo namówiła rodziców na jednego. Z resztą, oni starali się przekonać córkę, aby kupić psa, ale ona się na to nie zgodziła. Wreszcie blondynka przystanęła gwałtownie przy jednej z klatek. Na pierwszy rzut oka wydawało się, że jest pusta, ale w kącie dostrzegła psa. Nie był rasowy, nie był szczeniakiem. Na zbyt zadbanego też nie wyglądał, ale to zrozumiałe w schronisku. Był to zwykły, brązowy kundel, sięgający jej trochę za kolana. Dziewczyna przykucnęła i cmoknęła na psa, który podniósł na nią swoje czarne oczy, ale szybko je opuścił. Trochę się namęczyła, aby do niej podszedł, ale udało jej się. Kiedy się zbliżył, a ona spojrzała w jego oczy coś ją uderzyło. Były pełne strachu, bólu, tęsknoty, samotności, a także obojętności na to co za chwilę może się stać. Wydawało jej się, jakby widziała swoje oczy, ale o innym kolorze. Przełknęła ślinę i wstała, po czym spojrzała znacząco na rodzinę.
- Jesteś pewna? Myślałam, że chcesz szczeniaka... - mruknęła Stormie, obserwując psa.
- Jestem pewna.
- Tego psa oddano nam jako szczeniaka. Pies właścicieli się oszczenił, a z młodymi nie było co zrobić. Siedzi tu już trzeci rok i do tej pory nikt go nie chciał. Jak państwo widzi, nie jest rasowy i jest również nieufny. Może być ciężko z tym, aby się do Was przyzwyczaił i...
- To nieważne. - przerwała Rydel. Skoro się zdecydowała, to znaczy, że go chce i tyle. Była pewna, że pracownicy schroniska chcą, aby jak najwięcej psów znalazło dom, a kobieta stojąca przed nią wygląda, jakby chciała ją zniechęcić.
Rodzice Rydel poszli załatwić wszystkie formalności, a Riker wrócił z siostrą i psem do samochodu.
- Jak masz zamiar go nazwać? - zapytał Lynch, bacznie obserwując psa, trzęsącego się na kolanach blondynki.
- Azor. - szepnęła, głaszcząc Azora po głowie.
***
- Cholera! Jesteś niegrzecznym gnojkiem! - krzyczała Rydel, chociaż wcale tak nie myślała. Trzymała Azora z całej siły, aby nie uciekł jej z wanny. Musiała już tylko spłukać pianę, na Boga. Czy ten pies wie, co to znaczy stać w miejscu?
- Dobra, jak będziesz grzeczny, to możesz dziś spać ze mną na łóżku! - sapnęła, ale to nie uspokoiło psa. Bardzo się namęczyła, ale po około pół godzinie, suszyła go, ciężko dysząc. Jeżeli tak ma wyglądać każda jego kąpiel, to będzie się męczyć bardziej niż na wf.
Po wysuszeniu kundelka, blondynka nasypała mu karmę do miski, którą postawiła na podłodze, a ten zaczął jeść tak, jakby już dawno nie miał nic w pysku.
Wieczorem Rydel wzięła szybki prysznic i położyła się wreszcie w ciepłym łóżku. Spojrzała na Azora leżącego obok drzwi i przywołała go do siebie, klepiąc miejsce obok siebie. Pies zwinnie wskoczył na łóżko i wciskał nos pod dłoń blondynki, dopóki ta go nie objęła. Kiedy osiągnął swój cel, położył się spokojnie, po czym oboje zasnęli.
- Dobra, jak będziesz grzeczny, to możesz dziś spać ze mną na łóżku! - sapnęła, ale to nie uspokoiło psa. Bardzo się namęczyła, ale po około pół godzinie, suszyła go, ciężko dysząc. Jeżeli tak ma wyglądać każda jego kąpiel, to będzie się męczyć bardziej niż na wf.
Po wysuszeniu kundelka, blondynka nasypała mu karmę do miski, którą postawiła na podłodze, a ten zaczął jeść tak, jakby już dawno nie miał nic w pysku.
Wieczorem Rydel wzięła szybki prysznic i położyła się wreszcie w ciepłym łóżku. Spojrzała na Azora leżącego obok drzwi i przywołała go do siebie, klepiąc miejsce obok siebie. Pies zwinnie wskoczył na łóżko i wciskał nos pod dłoń blondynki, dopóki ta go nie objęła. Kiedy osiągnął swój cel, położył się spokojnie, po czym oboje zasnęli.
I co sądzicie?:) Nie wiem czemu, ale jakoś tak od początku chciałam, aby pojawił się tu pies, mimo, że mam obsesję na punkcie kotów haha xD A rodzice się nie zgadzają na kota:((
No, w każdym razie co myślicie o Azorku? :D Ja i Rydel od razu go polubiłyśmy XD
Jest to jeden z takich dłuższych rozdziałów chyba, bo mnie trudno przychodzi pisanie tych długich.
Ej w ogóle czy tylko ja od zawsze tak jaram się Rydel i Rikerem? Oni to takie rodzeństwo idealne, ugh <3
No, w każdym razie co myślicie o Azorku? :D Ja i Rydel od razu go polubiłyśmy XD
Jest to jeden z takich dłuższych rozdziałów chyba, bo mnie trudno przychodzi pisanie tych długich.
Ej w ogóle czy tylko ja od zawsze tak jaram się Rydel i Rikerem? Oni to takie rodzeństwo idealne, ugh <3
Jejku!
OdpowiedzUsuńŚwietny jest,
Czekam na następny <3
Cudny rozdział <3
OdpowiedzUsuńRydel dostała psa. Super pomysł.
A co do Azora - już go polubiłam.
Pozdrawiam i czekam na next :)
H5, też mam świra na punkcie kotów! Nie poddawaj się, a może dostaniesz futrzaka. Moi też na początku nie chcieli się zgodzić, a jednak mi się udało :3
OdpowiedzUsuńTo było urocze, jak zasnęli razem. Takie awww, chociaż ja nigdy bym nie zaprosiła psa do łóżka XD
Ekstra rozdział i czekam na next :3
Pozdrawiam,
Inna
Super rozdzial!
OdpowiedzUsuńCzekam!!
-Wika aka ponczek