- Niczego nie mówiłem! - warknął, tym samym jej przerywając. Rydel spojrzała na niego zaskoczona, przełykając ślinę. Była pewna, że powiedział, że ją kocha. To niemożliwe, żeby jej się to śniło.
- Dean, błagam, to naprawdę ważne. - powiedziała, a chłopak zastanowił się przez chwilę. Przyglądał się jej badawczo, marszcząc przy tym brwi.
- Może coś powiedziałem, ale nie przejmuj się... - zaczął mówić, ale tym razem to ona mu przerwała:
- Chyba...czuję do Ciebie coś więcej niż przyjaźń. - mruknęła, bawiąc się swoimi palcami. Bała się wypowiedzieć słowo ,,kocham" i liczyła, że Dean domyśli się co jej chodzi. Tymczasem on stał nieruchomo i w ciszy, sprawiając, że Rydel stresowała się coraz bardziej.
- Przecież wiem. Mnie się nie da nie kochać. - wybuchnął śmiechem, choć chwilę temu nie był wcale taki pewny siebie, a Rydel szybko pożałowała, że mu się do tego przyznała. Myślała, że chociaż w takiej chwili schowa swój narcyzm do kieszeni i stanie się poważny. Odwróciła się, aby odejść, ale szybko została szarpnięta w tył i znów patrzyła w oczy Deana, a ten zakładał jej kosmyk włosów za ucho.
- Dean, błagam, to naprawdę ważne. - powiedziała, a chłopak zastanowił się przez chwilę. Przyglądał się jej badawczo, marszcząc przy tym brwi.
- Może coś powiedziałem, ale nie przejmuj się... - zaczął mówić, ale tym razem to ona mu przerwała:
- Chyba...czuję do Ciebie coś więcej niż przyjaźń. - mruknęła, bawiąc się swoimi palcami. Bała się wypowiedzieć słowo ,,kocham" i liczyła, że Dean domyśli się co jej chodzi. Tymczasem on stał nieruchomo i w ciszy, sprawiając, że Rydel stresowała się coraz bardziej.
- Przecież wiem. Mnie się nie da nie kochać. - wybuchnął śmiechem, choć chwilę temu nie był wcale taki pewny siebie, a Rydel szybko pożałowała, że mu się do tego przyznała. Myślała, że chociaż w takiej chwili schowa swój narcyzm do kieszeni i stanie się poważny. Odwróciła się, aby odejść, ale szybko została szarpnięta w tył i znów patrzyła w oczy Deana, a ten zakładał jej kosmyk włosów za ucho.
- Przecież ja Ciebie też. Mam dla Ciebie prezent. - uśmiechnął i wpił się w jej usta, co na początku wzięła za jego ,,prezent", ale dopiero później, kiedy coś innego musnęło jej język, zrozumiała, że chodzi o kolczyk Deana. Nigdy nie zauważyła, że go ma. A może wcześniej nie miał? To nieważne. Ważne jest to, że rozpływała się teraz za każdym razem, kiedy metalowy mały przedmiot dotykał jej języka. Ledwo stała na nogach kiedy Dean odkleił się od niej i uśmiechnął się szeroko. Oddałaby wszystko, żeby poczuć to jeszcze raz. Ku jej zaskoczeniu chłopak odszedł od niej i zostawił ją samą, ale kiedy zdał sobie sprawę, że ona stoi w miejscu, otworzył drzwi od pokoju i spytał:
- Wchodzisz? Musimy się spakować. - Rydel ocknęła się i pokiwała głową, wchodząc za nim do środka. Oboje wzięli swoje walizki i każdy chodził po całym pokoju, wracając później do walizki z pełnymi rękami. Nie rozmawiali, ale słuchali muzyki i posyłali sobie uśmieszki. Kiedy się spakowali, oboje padli zmęczeni na łóżko. I zasnęli, przy zaświeconym świetle i muzyką graną w tle.
- Rydel. - usłyszała szept i poczuła jak ktoś już szturcha. Otworzyła oczy i spojrzała spod półprzymkniętych powiek na Deana stojącego nad nią.
- Co?
- Wstań. Idziemy na plażę. Miałem Cię zabrać na zachód słońca, ale usnęliśmy, więc pójdziemy teraz. - rzucił, kiedy dziewczyna powoli wstawała. Złapał ją za rękę i nie dając jej zrobić nic, wyprowadził na zewnątrz. Ruszyli, tak jak zapowiedział, na plażę. Rydel była naprawdę zdezorientowana i to nie tylko dlatego, że w połowie jeszcze spała. No, ale kto nie byłby zdziwiony, gdyby został obudzony w środku nocy i poinformowany o pójściu na plażę. Szli za rękę, a Dean starał się ignorować ciągle pytania Lynch i na każde z nich przewracał oczami. Byli na miejscu po jakiś piętnastu minutach.
- Pójdziemy się kąpać. - powiedział, a Rydel zmarszczyła brwi.
- Nie mam kostiumu.
- Kto powiedział, że go potrzebujesz? - Dean uniósł dwukrotnie brwi, ale później zdał sobie sprawę, że Rydel wcale nie chodzi o kostium.
- Nie będę patrzył na Twoje blizny. Obiecuję. - dziewczyna westchnęła, kiwając głową. Ściągnęła koszulkę i spodenki, zostając w samej bieliźnie, podobnie jak Lemon. Chłopak znów złapał ją za rękę i oboje ruszyli w stronę wody, a kiedy sięgała im do kolan, Dean chwycił ją za biodra i wciągnął pod powierzchnię. Wypłynęła jak najszybciej i ujrzała śmiejącego się Lemona, więc chwyciła go za głowę i przytrzymała go pod wodą, ale miał zbyt dużo siły i bardzo szybko się wydostał. Zaczęło wiać, a Rydel trzęsła się z zimna, więc wtuliła się mocno w Deana i wreszcie poczuła się bezpiecznie. Po raz pierwszy od pół roku wiedziała, że jest tutaj ktoś, kto będzie z nią w tych trudnych chwilach i wiedziała, że z Deanem nic jej się nie stanie. Mimo, że wiedziała również, że nie potrafi pokochać nikogo bardziej niż Ellingtona, nie umiała zrezygnować z Lemona. To mógłby być jeden z największych błędów w całym jej życiu. W świetle księżyca udało jej się dostrzec małe czerwone kreski na nadgarstku Deana i przełknęła ślinę. Przejechała powoli palcami po ranach i pociągnęła nosem, a następnie wytarła twarz ręką, całkowicie zapominając o tym, że jej twarz i tak jest mokra i łzy nie za wiele zmieniają.
- Dlaczego płaczesz? Myślałem, że już jest dobrze...
- Nie wiem dlaczego. Po prostu poczułam, że tego potrzebuję.
- Jest w porządku Rydel, przestań.
- Nie chcę. Nie chcę przestawać. Po raz pierwszy od naprawdę wielu miesięcy czuję, że nie muszę ukrywać łez. Pozwól mi to wykorzystać. - i płakała. Płakała tak, jakby to miał być koniec całego tego zła, które przeżyła, a początek nowego życia. Jakby po otarciu łez wszystko miało być już w porządku. I jej ulubionym miejscem stały się ramiona Deana, które teraz zaciskały się szczelnie wokół niej, tak mocno, jakby chciały uchronić ją przed rozpadnięciem się. Jakby woda miała nagle wessać ją i już nie oddać, a tego by nie przeżył.
Rankiem siedzieli już w samolocie, słuchając muzyki. Rydel opierała się na ramieniu Deana jak to miała w zwyczaju, z tą małą różnicą, że tym razem dodatkowo trzymali się za ręce, co nie umknęło uwadze jej rodzeństwu i Mai.
Od: Mais <3
Co się dzieje? Co mu powiedziałaś?
Rydel uniosła wzrok znad telefonu szukając w samolocie swojej przyjaciółki i kiedy ich spojrzenia skrzyżowały się, blondynka uśmiechnęła się i odpowiedziała na wiadomość.
Do: Mais <3
Nic się nie dzieje. Powiedziałam, że jest kimś więcej niż przyjacielem. :)
Od: Mais <3
OMG, nie wierzę! Shippuję!
Uśmiech nie schodził z twarzy Rydel, a ona postanowiła pokazać wiadomości Deanowi. Chłopak zaśmiał się, kiedy je przeczytał i spojrzał na Maię, kręcąc głową na boki.
Na kolację u Lynchów przyszła oczywiście Maia, Courtney i Savannah, a także Dean, który dotąd nie miał okazji poznać rodziców Rydel. Czuł się nieswojo, kiedy każdy zachowywał się jak u siebie, a on nie był pewny co mówić ani co robić. Stormie i Mark od razu go polubili, ale on zdawał się tego nie zauważyć. Rydel położyła mu pod stołem rękę na udzie, aby dać mu znać, że jest z nim i wszystko jest w porządku. Uśmiechnął się na jej gest i przeniósł wzrok na Mitchell, która zabrała głos.
- Myślę, że Rydel i Dean mają Wam coś ważnego do powiedzenia. - rzuciła, a Rydel spiorunowała ją wzrokiem. Tak, to była jedna z wielu wad Mai - nie umiała trzymać języka za zębami. Mimo wszystko, była dla Lynch jak siostra, której nigdy nie miała i kochała ją właśnie jak siostrę.
- Cóż tak. - zaczęła blondynka, wycierając usta serwetką. - Ja i Dean jesteśmy razem. - przejechała wzrokiem po wszystkich uśmiechniętych twarzach przy stole i sama uśmiechnęła się szeroko. Odnalazła dłoń Deana i splotła ich palce razem, patrząc mu w oczy, ale uwaga szybko przeszła z nich na Rossa i Courtney.
- Ja i Court spodziewamy się dziecka. - powiedział Lynch na jednym wdechu. Rydel usłyszała uderzenia czegoś stalowego o stół i spojrzała na swoją matkę, której wypadł widelec.
- Słucham? - zapytał Mark, a przy stole zapadła niezręczna cisza.
- Wchodzisz? Musimy się spakować. - Rydel ocknęła się i pokiwała głową, wchodząc za nim do środka. Oboje wzięli swoje walizki i każdy chodził po całym pokoju, wracając później do walizki z pełnymi rękami. Nie rozmawiali, ale słuchali muzyki i posyłali sobie uśmieszki. Kiedy się spakowali, oboje padli zmęczeni na łóżko. I zasnęli, przy zaświeconym świetle i muzyką graną w tle.
- Rydel. - usłyszała szept i poczuła jak ktoś już szturcha. Otworzyła oczy i spojrzała spod półprzymkniętych powiek na Deana stojącego nad nią.
- Co?
- Wstań. Idziemy na plażę. Miałem Cię zabrać na zachód słońca, ale usnęliśmy, więc pójdziemy teraz. - rzucił, kiedy dziewczyna powoli wstawała. Złapał ją za rękę i nie dając jej zrobić nic, wyprowadził na zewnątrz. Ruszyli, tak jak zapowiedział, na plażę. Rydel była naprawdę zdezorientowana i to nie tylko dlatego, że w połowie jeszcze spała. No, ale kto nie byłby zdziwiony, gdyby został obudzony w środku nocy i poinformowany o pójściu na plażę. Szli za rękę, a Dean starał się ignorować ciągle pytania Lynch i na każde z nich przewracał oczami. Byli na miejscu po jakiś piętnastu minutach.
- Pójdziemy się kąpać. - powiedział, a Rydel zmarszczyła brwi.
- Nie mam kostiumu.
- Kto powiedział, że go potrzebujesz? - Dean uniósł dwukrotnie brwi, ale później zdał sobie sprawę, że Rydel wcale nie chodzi o kostium.
- Nie będę patrzył na Twoje blizny. Obiecuję. - dziewczyna westchnęła, kiwając głową. Ściągnęła koszulkę i spodenki, zostając w samej bieliźnie, podobnie jak Lemon. Chłopak znów złapał ją za rękę i oboje ruszyli w stronę wody, a kiedy sięgała im do kolan, Dean chwycił ją za biodra i wciągnął pod powierzchnię. Wypłynęła jak najszybciej i ujrzała śmiejącego się Lemona, więc chwyciła go za głowę i przytrzymała go pod wodą, ale miał zbyt dużo siły i bardzo szybko się wydostał. Zaczęło wiać, a Rydel trzęsła się z zimna, więc wtuliła się mocno w Deana i wreszcie poczuła się bezpiecznie. Po raz pierwszy od pół roku wiedziała, że jest tutaj ktoś, kto będzie z nią w tych trudnych chwilach i wiedziała, że z Deanem nic jej się nie stanie. Mimo, że wiedziała również, że nie potrafi pokochać nikogo bardziej niż Ellingtona, nie umiała zrezygnować z Lemona. To mógłby być jeden z największych błędów w całym jej życiu. W świetle księżyca udało jej się dostrzec małe czerwone kreski na nadgarstku Deana i przełknęła ślinę. Przejechała powoli palcami po ranach i pociągnęła nosem, a następnie wytarła twarz ręką, całkowicie zapominając o tym, że jej twarz i tak jest mokra i łzy nie za wiele zmieniają.
- Dlaczego płaczesz? Myślałem, że już jest dobrze...
- Nie wiem dlaczego. Po prostu poczułam, że tego potrzebuję.
- Jest w porządku Rydel, przestań.
- Nie chcę. Nie chcę przestawać. Po raz pierwszy od naprawdę wielu miesięcy czuję, że nie muszę ukrywać łez. Pozwól mi to wykorzystać. - i płakała. Płakała tak, jakby to miał być koniec całego tego zła, które przeżyła, a początek nowego życia. Jakby po otarciu łez wszystko miało być już w porządku. I jej ulubionym miejscem stały się ramiona Deana, które teraz zaciskały się szczelnie wokół niej, tak mocno, jakby chciały uchronić ją przed rozpadnięciem się. Jakby woda miała nagle wessać ją i już nie oddać, a tego by nie przeżył.
Rankiem siedzieli już w samolocie, słuchając muzyki. Rydel opierała się na ramieniu Deana jak to miała w zwyczaju, z tą małą różnicą, że tym razem dodatkowo trzymali się za ręce, co nie umknęło uwadze jej rodzeństwu i Mai.
Od: Mais <3
Co się dzieje? Co mu powiedziałaś?
Rydel uniosła wzrok znad telefonu szukając w samolocie swojej przyjaciółki i kiedy ich spojrzenia skrzyżowały się, blondynka uśmiechnęła się i odpowiedziała na wiadomość.
Do: Mais <3
Nic się nie dzieje. Powiedziałam, że jest kimś więcej niż przyjacielem. :)
Od: Mais <3
OMG, nie wierzę! Shippuję!
Uśmiech nie schodził z twarzy Rydel, a ona postanowiła pokazać wiadomości Deanowi. Chłopak zaśmiał się, kiedy je przeczytał i spojrzał na Maię, kręcąc głową na boki.
Na kolację u Lynchów przyszła oczywiście Maia, Courtney i Savannah, a także Dean, który dotąd nie miał okazji poznać rodziców Rydel. Czuł się nieswojo, kiedy każdy zachowywał się jak u siebie, a on nie był pewny co mówić ani co robić. Stormie i Mark od razu go polubili, ale on zdawał się tego nie zauważyć. Rydel położyła mu pod stołem rękę na udzie, aby dać mu znać, że jest z nim i wszystko jest w porządku. Uśmiechnął się na jej gest i przeniósł wzrok na Mitchell, która zabrała głos.
- Myślę, że Rydel i Dean mają Wam coś ważnego do powiedzenia. - rzuciła, a Rydel spiorunowała ją wzrokiem. Tak, to była jedna z wielu wad Mai - nie umiała trzymać języka za zębami. Mimo wszystko, była dla Lynch jak siostra, której nigdy nie miała i kochała ją właśnie jak siostrę.
- Cóż tak. - zaczęła blondynka, wycierając usta serwetką. - Ja i Dean jesteśmy razem. - przejechała wzrokiem po wszystkich uśmiechniętych twarzach przy stole i sama uśmiechnęła się szeroko. Odnalazła dłoń Deana i splotła ich palce razem, patrząc mu w oczy, ale uwaga szybko przeszła z nich na Rossa i Courtney.
- Ja i Court spodziewamy się dziecka. - powiedział Lynch na jednym wdechu. Rydel usłyszała uderzenia czegoś stalowego o stół i spojrzała na swoją matkę, której wypadł widelec.
- Słucham? - zapytał Mark, a przy stole zapadła niezręczna cisza.
Rozdział 50/50, ale nie miałam weny. Ujdzie, prawda?
WIEM, MAM PIĘKNY SZABLON. JEST IDEALNY OMG *________* WIECIE CO JESZCZE JEST IDEALNE? DELLYLAND, TAK.
Kocham go i kocham Rydel na tym nagłówku.
A w ogóle. Jak będę miała MG na Room 94 to powiem im o R5 i powiem, że mają się z nimi spotkać, a Dean ma zrobić dobrej jakości zdjęcie z Rydel co Wy na to? XD Tak bardzo chciałabym, żeby moje dwa ukochane zespoły się spotkały *_*
WIEM, MAM PIĘKNY SZABLON. JEST IDEALNY OMG *________* WIECIE CO JESZCZE JEST IDEALNE? DELLYLAND, TAK.
Kocham go i kocham Rydel na tym nagłówku.
A w ogóle. Jak będę miała MG na Room 94 to powiem im o R5 i powiem, że mają się z nimi spotkać, a Dean ma zrobić dobrej jakości zdjęcie z Rydel co Wy na to? XD Tak bardzo chciałabym, żeby moje dwa ukochane zespoły się spotkały *_*
PS błędy poprawię później.