- Śpisz? - zapytał, próbując zobaczyć twarz Rydel.
- Tak. - mruknęła - Nie mam siły wstać na śniadanie. - Dean się roześmiał, ponieważ domyślał się, że tak będzie po wczorajszym wieczorze. Oboje chodzili po sklepach, aż do kolacji. Później, kiedy zjedli zostali jeszcze długo na stołówce, ponieważ odbywał się wieczór talentów i postanowili obejrzeć go całego. Dziś natomiast odbywa się karaoke, po którym ogłoszą co będzie następnego dnia.
- Chcesz, żebym przyniósł Ci śniadanie? - zapytał Lemon, a Rydel otworzyła oczy. Usiadła na łóżku i zmarszczyła brwi, mocno zastanawiając się nad jego propozycją.
- Nie. Ubiorę się i pójdę z Tobą. Mój kręgosłup. - Jęknęła łapiąc się za bolące miejsce i przykucnęła przy walizce. Wybrała czarną sukienkę w białe kwiatki z rękawami do łokcia i sięgającą do połowy ud. Zabrała ze sobą jeszcze bieliznę, oraz bransoletki pasujące kolorystycznie do jej ubrania. Weszła do łazienki i wzięła zimny prysznic, po czym ubrała się, umyła zęby i zastanawiała się przez chwilę, czy nakładać makijaż. Wreszcie zdecydowała się na korektor i tusz do rzęs. Wyprostowała włosy i wyszła z łazienki, od razu udając się do wyjścia. Dean ruszył za nią, chwytając z szafki klucz od ich pokoju. Zamknął drzwi, a później dogonił Rydel, która stała już przy windzie. Na śniadaniu oboje od razu rzucili się na kawę, ponieważ Lynch była naprawdę zmęczona, a Dean po prostu lubił kawę.
- Plaża tutaj jest super, serio! Woda jest tak ciepła...Pójdziecie dziś z nami? - zapytał Rocky, a Lemon spojrzał na swoją przyjaciółkę, ponieważ to zależało od niej. Dziewczyna przechwyciła jego spojrzenie i wzruszyła ramionami.
- Bez różnicy... - mruknęła. Rocky uśmiechnął się, bo już wiedział, że zobaczy dziś nad wodą swoją siostrę.
- Spotkajmy się tu za chwilę, dobra? - uśmiechnęła się Maia, splatając swoją dłoń z dłonią Rocky'ego. Lynch odpowiedziała jej uśmiechem, a następnie wszyscy rozeszli się do swoich pokoi. Blondynka przez pół śniadania przyglądała się Rossowi i Courtney, którzy nie wyglądali na szczęśliwych i albo ze sobą nie rozmawiali, albo rzucali krótkimi ,,tak", ,,nie" i ,,nie wiem". Dean i Rydel przebrali się w kostiumy kąpielowe, a dziewczyna zapakowała do torebki potrzebne rzeczy - swoje jak i Deana.
Ich hotel znajdował się dosłownie 10 minut od plaży, więc dotarli tam bardzo szybko. Dziewczyny rozłożyły ręczniki obok siebie, a chłopcy nie dbali o to, bo wszyscy od razu rozebrali się i pobiegli do wody. Rydel, Maia i Savannah się roześmiały, a Courtney tylko pokręciła głową.
- Gorzej niż dzieci. - uśmiechnęła się, ale później zamilkła i prawie się nie odzywała. Dziewczyny rozłożyły ręczniki swoich chłopaków obok siebie, a Rydel zrobiła to z ręcznikiem Deana, po czym wszystkie się rozebrały. Lynch postanowiła kąpać się w krótkich spodenkach, a z nadgarstków nie ściągnęła swoich bransoletek. Nałożyła na nos okulary przeciwsłoneczne i położyła się.
- Wszystko w porządku między Tobą i Rossem? - zwróciła się do Courtney i wszystkie dziewczyny przeniosły na nią swoją uwagę.
- Um, tak, oczywiście, tylko drobna sprzeczka. - uśmiechnęła się. Rocky i Dean wyszli z wody siadając na swoich ręcznikach, a Rydel natychmiast wyciągnęła w kierunku Deana buteleczkę z kremem przeciwsłonecznym.
- Co? - zapytał, odbierając od niej krem.
- Posmaruj mi plecy. I przy okazji możesz je rozmasować. - rzuciła blondynka i położyła się na brzuchu. Lemon przewrócił oczami, ale usiadł okrakiem na jej pośladkach, uważając, żeby jej nie przygnieść. Następnie wycisnął krem na jej plecy, a ona wzdrygnęła się, ponieważ była rozgrzana, a balsam był zimny. Dean odłożył buteleczkę na bok i zaczął smarować jej plecy, masując je przy tym, a ona zamknęła oczy i mruknęła z przyjemności. Pewnie by usnęła, gdyby nie fakt, że jej przyjaciel zszedł z niej, a ona jęknęła niezadowolona.
- Od razu lepiej. - powiedziała, siadając. - Nie chciałbyś zostać moim prywatnym masażystą?
- Zależy ile zapłacisz. - roześmiał się, a Rydel uderzyła go po przyjacielsku w ramię.
- Dla Ciebie liczą się tylko pieniądze. - stwierdziła.
- Wcale nie. Idziesz do wody? - zapytał, a ona tylko przytaknęła. Dean podał jej rękę, aby pomóc jej wstać i razem ruszyli w kierunku wody.
- Czy między Tobą, a Deanem coś jest? - zapytał Ross, siadając na łóżku Rydel, kiedy Lemon był w łazience. Dziewczyna odwróciła się do brata, unosząc brwi.
- Oczywiście. Przyjaźń. - powiedziała, siadając obok niego. - Co się dzieje między Tobą, a Court? Od rana się nie dogadujecie i wczoraj wieczorem też nie było najlepiej.
- No właśnie o tym chciałem pogadać. Nie potrafię sobie poradzić i dlatego się kłócimy...
- Poradzić z czym?
- My...no jakby...wpadliśmy? - Rydel otworzyła szerzej oczy, wstając i patrząc na Rossa jak na kosmitę.
- Courtney jest w ciąży, a Ty się z nią kłócisz?! Przypominam Ci, kolego, że ona nie jest wiatropylna i to nie tylko jej wina, a Ty powinieneś ją wspierać.
- To nie tak, po prostu oboje jesteśmy w szoku i kłócimy się o głupoty.
- Od kiedy wiesz?
- Odkąd przyjechaliśmy.
- Który to tydzień?
- Drugi miesiąc.
- Po prostu idź z nią porozmawiaj. I wesprzyj ją, pokaż, że nie jest sama. Ona teraz tego potrzebuje. - I tak też się stało. Ross wyszedł z pokoju, a potem Dean z łazienki. Przyjaciele razem poszli na kolację, a później zostali obejrzeć karaoke.
- Następną piosenkę wykonają w duecie Dean Lemon i Rydel Lynch. - powiedział prowadzący i zszedł ze sceny, a Rydel przerażona mierzyła Deana wzrokiem. Ten tylko wzruszył ramionami, ciągnąc ją za rękę w kierunku sceny. Lynch była naprawdę przerażona, bo to prawda, występowała kiedyś przed kilkoma tysiącami ludzi, a teraz jest to jakieś pięćdziesiąt osób, ale ostatni raz dawała koncert jakiś rok temu. Co jeżeli jej głos się zmienił? Co jeśli zacznie fałszować, nie wyciągnie dobrze dźwięków. Zaczęła się piosenka, a Dean od razu zaczął śpiewać. Lynch spanikowała, bo nie znała tej piosenki. Czytała tekst wyświetlany na tablicy i nic jej to nie mówiło.
- When I look in your eyes
I see the one that I want for all time
Just place your hand in mine
Together I know we can conquer the darkest night - Dean skończył śpiewać i zaczął się refren, do którego Rydel musiała dołączyć. Jej serce biło maksymalnie szybko, ale mimo to śpiewała z nim:
- I will be yours
Forever, forever
I will be yours
Forever
- Every song I sing it's you - Lynch uśmiechnęła się, ponieważ Dean naprawdę miał świetny głos i nigdy się tym nie pochwalił.
- Every laugh I laugh, it’s you - zaśpiewała, a później rozpoczął się refren. Przy reszcie piosenki już się nie stresowała i mogła powiedzieć, że poszło jej naprawdę dobrze. Piosenka zaczęła cichnąć, a Dean spojrzał na nią, śpiewając swój ostatni fragment:
- Just Say I Do...
- I Do. - dokończyła i ukłoniła się, a ludzie wstali ze swoich miejsc i zaczęli klaskać, a ona poczuła się kiedyś na swoich koncertach. Z jej oka popłynęła jedna łza wzruszenia, ale szybko ją starła, posyłając uśmiech Lemonowi, który mówił coś do prowadzącego. Oboje zeszli ze sceny i kiedy wracali do pokoju Dean poinformował swoją przyjaciółkę o dyskotece, która odbywa się niedaleko ich hotelu. Dziewczyna zgodziła się iść, ale wcześniej wzięła jeszcze prysznic. Poprawiła swój makijaż i domalowała na swoich oczach kreski eyelinerem. Zakręciła końcówki włosów i przebrała się w różową sukienkę i czarną, skórzaną kurtkę.
Kiedy byli na miejscu od razu oślepiły ich kolorowe światła i ogłuszyła głośna muzyka. Zapach papierosów i alkoholu unosił się w powietrzu, a tańczący ludzie zapychali pół klubu, a bar do którego mieli się dostać był na samym końcu, więc musieli się przepychać przez wszystkie osoby na parkiecie. Dean ruszył pierwszy, a Rydel ścisnęła jego dłoń, aby się nie rozłączyli i oboje ruszyli do przodu. Usiedli przy barze, ponieważ pierwsze co mieli zamiar zrobić to napić się czegoś. Zamówili po drinku, którego wypili natychmiast. Chwilę później Dean kupił coś od jakiegoś chłopaka, a Rydel poczuła uścisk w gardle, bo naprawdę nie chciała, żeby jej przyjaciel brał narkotyki, mimo tego, że robi to dłużej niż ona i, że to jego siostra ją w to wciągnęła. Lemon podszedł do niej, mówiąc, że musi kupić wodę, ale ona zatrzymała go, wyciągając z jego dłoni woreczek z dwoma tabletkami.
- Dlaczego to robimy, Dean? - zapytała, ściskając woreczek tak mocno, że jej paznokcie zaczęły wbijać jej się w dłoń. On zacisnął usta w cienką linię i spuścił wzrok.
- Ja tego potrzebuję, Rydel. Nie dam rady z tego wyjść, z Tobą jest inaczej.
- Od kiedy bierzesz? - zapytała, jakby to było teraz najważniejsze, chociaż może faktycznie było.
- Od pięciu lat. To nieważne. Ważne, że ty bierzesz kilka miesięcy i możesz dać sobie z tym radę.
- Ty też możesz, tylko...po prostu spróbujmy razem, dobra? - szepnęła i mówiąc to była pewna, że im się uda, chociaż nie zdawała sobie sprawy jak będzie im trudno. - Teraz tylko...ostatni raz, tak? - Dean przytaknął i przewrócił oczami, bo to było oczywiste. Oboje kupili po szklance wody i każdy z nich połknął tabletkę opróżniając całe szklanki. Spojrzeli na siebie i uśmiechnęli się, czekając, aż ecstasy zacznie działać. Postanowili potańczyć, bo muzyka naprawdę zaczynała im się podobać. I zaczęli się śmiać, wygłupiać, uśmiechy nie schodziły z ich twarzy. Wyrzuty sumienia ustąpiły miejsca euforii, a oni bawili się coraz lepiej.
- Nienawidzę siebie. - mruknęła Rydel, ocierając policzek rękawem. Ecstasy przestało działać, a Dean z Rydel wrócili do pokoju. Lynch znów miała ogromne wyrzuty sumienia i naprawdę czuła nienawiść do siebie, bo się nie powstrzymała i znów wzięła. W pokoju było ciemno, ponieważ nikt z nich nawet się nie fatygował, aby zaświecić światło. Rydel rzuciła się na łóżko twarzą w dół, bo pomimo, że było ciemno naprawdę była pewna, że Dean zobaczy, że płacze. Nie zdawała sobie sprawy, że już dawno zauważył.
- Nie szkodzi. - powiedział, siadając obok niej, a ona odwróciła twarz w jego stronę.
- Co? - zapytała i podniosła się wyżej, układając głowę na poduszkach.
- Um, nieważne. Idę pod prysznic. - oznajmił i wstał z łóżka. Chwilę później Rydel usłyszała trzask drzwi i wzruszyła tylko ramionami. Nie miała zamiaru iść pod prysznic, ani nawet się przebierać. Zrzuciła z siebie tylko buty i przykryła się kołdrą, aż pod szyję. Położyła się na boku i zamknęła oczy. Jeszcze nie spała, kiedy wrócił Dean, ale on najwidoczniej twierdził inaczej, bo nachylił się nad nią i pocałował ją w czoło, a potem wślizgnął się pod kołdrę obok niej.
- Nie szkodzi, że Ty siebie nienawidzisz. Ja kocham Cię ta bardzo, że miłości wystarczy za nas oboje. - szepnął, przytulając ją do siebie.
Hejka. Co tam u Was słychać? Ja mam wolne, aż do środy *_* Dziękuję trzecioklasiści XD W przyszłym toku czeka mnie to samo, matko ;-;. Ten rozdział to takie 2/10. Są wątki, które mi się w nim podobają i takie, które mi się nie podobają. Taki średni. Ale on jest takim początkiem wielu wydarzeń, także...
Mam do Was dwie prośby. Pierwsza to taka, że jeśli możecie to chciałabym aby każdy kto to czyta skomentował. Tylko ten jeden rozdział, bo zawsze komentują te same osoby (dziękuję wam za to) i zastanawiam się, czy ktoś oprócz nich to czyta:)
Mam do Was dwie prośby. Pierwsza to taka, że jeśli możecie to chciałabym aby każdy kto to czyta skomentował. Tylko ten jeden rozdział, bo zawsze komentują te same osoby (dziękuję wam za to) i zastanawiam się, czy ktoś oprócz nich to czyta:)
A druga to taka chamska reklama, bo ja razem z przyjaciółką zaczęłam pisać bloga. Jest on o R5 i 1D, a głównymi bohaterami są Rocky i Harry Styles, a blog jest o apokalipsie zombie, więc jeśli ktoś lubi takie tematy, to zapraszam: TUTAJ
Jest tam dopiero prolog i pierwszy rozdział. :)
Miłego weekendu <3
Dogoniłaś mnie z rozdziałami XD
OdpowiedzUsuńBoże, Rourtney będzie miało dziecko... Nie żeby coś, ale mają całe życie przed sobą. Mam nadzieję, że nie usuną tego maleństwa i, że to będzie dziewczynka <3
Boże, Dean wyznał Rydel miłość! Aaaaaaa, umieram!
Wspaniały rozdział i czekam na next :3
P.S. Dodaj witrynę dla obserwatorów na swoim drugim blogu :3
Pozdrawiam,
Inna
Aaaaaaaa!!!!! Wiedziałam że Dean czuje coś do Rydel!!!! No wiedziałam!!!! Awwww!!!
OdpowiedzUsuń"Przypominam Ci, kolego, że ona nie jest wiatropylna i to nie tylko jej wina, jej wina" no nie xD wygryw xD hahahaha xD świetny chce więcej xD
KOCHAM TEN ROZDZIAŁ Z CAŁEGO SERDUSZKA!
OdpowiedzUsuńDean i Rydel są słodcy jak czekoladki.
Kibicuję im!
Ja też mam wolne. Yeah*w tel leci ta gansterska muzyczka*
Do następnego <3
Cudowny rozdział ;)
OdpowiedzUsuńPodoba mi się relacja między Rydel a Deanem... Nawet bardziej niż ta co była z Jacem...
Wątek Rourtney - ciekawy, ciekawy...
Dziękuję za komentarz u mnie <3
Pozdrawiam i z niecierpliwością czekam na next ❤
P.S. Czy jest jakaś możliwość kontaktu z Tobą? Chciałabym Cię lepiej poznać, bo wiesz... Ten sam rocznik, podobne zainteresowania...
Jasne, możesz napisać na fb: https://www.facebook.com/kamila.zajaczkowska.54 :)
UsuńJak Court mówiła, że mają z Rossem problemy to ja pomyślałam takie ,,Pewnie wpadła albo On ma inną" i KURDE ZGADŁAM! Twój mózg jest 2/10 a nie ten rozdział -.- Według ciebie każdy twój rozdział jest słaby i zawsze nie masz racji ;p Dzięki za link do fb, będę cię stalkować ;p
OdpowiedzUsuńNo jak tak ładnie prosisz, to skomentuję :D
OdpowiedzUsuńLeniwy człowiek, który nie komentuje połowy blogów, które czyta.
Ale tą końcówką tak zniszczyłaś system, że musiałam tu coś napisać.
BOŻE, TWÓJ BLOG JEST GENIALNY! Zawsze lubiłam R5, ale do Rydel nie pałałam szczególną miłością, a dzięki tobie naprawdę zaczynam ją lubić xD
Poza tym Dean jest taki Awww... (Mimo tego, że z ROOM94 wolę Kierana <3 Wiem, jestem dziwna xD)
Od dziś shippuję ich! Tylko jak ich nazwać? :/ *Kasia rozkminia* Ryan! xD a tak serio, to niech mi ktoś powie, jak ja mam na nich mówić. Proszę :)
Routney jest spoko, ale upośledzona ja woli Raurę, więc na temat ciąży się nie wypowiem.
Masz swój komentarz i się ciesz. Tak jak wolnym, gdy ja będę się męczyć jak głupia nad durnymi testami. Nienawidzę gimnazjum. Jak dobrze, że to już koniec.
Żegnam
I pozdrawiam
I przepraszam, jak mi się nie będzie chciało komentować, ale taka już jestem. Bynajmniej wiedz, że regularnie czytam każdy twój rozdział :)
Przesyłam wenę i pozytywną energię (której mi i tak brakuje, ale co tam xD)
Papa
Kate xXx
O boze.
OdpowiedzUsuńO boze.
Rydel i Dean!!
O boze!
Oni mają być razem
Teraz!
Juz!
Tez mam wolne i tez za rok pisze XDD
Czekam!
-Wika aka ponczek