sobota, 9 kwietnia 2016

'Rozdział 15 - ,, Samotność to takie okropne uczucie, bo nawet jeśli otacza Cię mnóstwo osób, czujesz, że nie masz nikogo, kompletnie. "

   - Naprawdę nie pojedziesz z nami tylko dlatego, że chcesz iść na otwarcie nowego muzeum? - spytała Rydel, patrząc na Jace'a i krzyżując ręce na ramionach.
- Przepraszam Rydel, będą inne okazje polecenia do Hiszpanii, a muzeum drugi raz nie otworzą. - mruknął, całując ją w policzek i wychodząc. Nie wierzyła w to co właśnie usłyszała. Planowali ten wyjazd od miesiąca, a Jace wystawia ją dzień wcześniej. Każdy pojedzie ze swoją drugą połówką, a ona zostanie sama. W pokoju pewnie też będzie sama. Wiecznie jest sama. Samotność to takie okropne uczucie, bo nawet jeśli otacza Cię mnóstwo osób, czujesz, że nie masz nikogo, kompletnie. I stojąc w tłumie ludzi, wydaje Ci się, że wcale tak nie jest.
Rydel usiadła na kanapie, chowając twarz w dłoniach. Azor usiadł obok niej, trącając ją nosem i liznął jej łzę, ale wtedy odepchnęła go lekko od siebie. Położył się na jej kolanach, a ona pociągnęła nosem, który następnie przetarła rękawem.
- Hej, co się dzieje? - zapytał Riker, patrząc na siostrę. Zdjął psa z kanapy i usiadł na jego miejscu, przytulając do siebie Rydel. - W porządku? - zapytał i wydawał się być równie smutny co ona.
- Nie jest w porządku. Szczerze mówiąc...nawet nie wiem kiedy ostatni raz było. Wiesz, źle się czuję, myślę, że nie pojadę do Hiszpanii. - mruknęła, wstając z kanapy i ruszając w stronę schodów.
- Jesteś chora? Co Ci jest?
- Samotność mi jest, Riker. - rzuciła, odwracając się w jego stronę. - Jace nie pojedzie ze mną, a to znaczy, że znów będę sama. Ty będziesz z Savannah, Ross z Courtney, moja przyjaciółka zostawi mnie dla mojego brata, a ja co? Będę tam siedzieć, jak taki wyrzutek i bez przerwy się do Was doczepiać, będąc zmuszoną zgadzać się na Waszą litość? ,,Hej Rydel nikogo tu nie ma, udawajmy, że chcemy spędzać z nią czas" to nie dla mnie, Riker. Zostanę z Rylandem. Chcę tylko odpocząć od tego wszystkiego...
- Dlaczego Jace nie jedzie? - zapytał, jakby usłyszał tylko pierwsze zdanie. Rydel przewróciła zirytowana oczami.
- Bo jest otwarcie pieprzonego muzeum, cholera jasna. Ono jest ważniejsze ode mnie.
- Zaproś Dylana...
- Kogo? - przerwała mu, mrużąc brwi.
- No tego...Twojego przyjaciela...jak mu tam.
- DEAN. I nie sądzę, żeby chciał pojechać.
- Dlaczego nie? Po prostu spytaj, dobra? - blondynka tylko przytaknęła, a Riker uśmiechnął się do niej i odszedł. Weszła do swojego pokoju i rozejrzała się w poszukiwaniu swojego telefonu. Długo nie mogła go znaleźć, ale wreszcie się okazało, że zostawiła go w łazience. Chwyciła iPhone'a do ręki i przygryzła wargę. Jeżeli Dean się nie zgodzi, ona poczuje się niekomfortowo. Poza tym, zna go tylko Riker i Savannah, chociaż nie do końca, bo Riker nawet nie zapamiętał jego imienia. Westchnęła i przyłożyła telefon do ucha. Po kilku sygnałach usłyszała szczęśliwy głos Deana.
- Halo? - zaczęła, przełykając ślinę.
- Tak?
- Hej Dean, ja um, mam dla Ciebie propozycję i um... - znów przełknęła ślinę i przyciągnęła nogi pod klatę piersiową. Objęła wolną ręką swoje kolana i kontynuowała - Chciałbyś może polecieć jutro do Hiszpanii ze mną i moimi braćmi oraz ich dziewczynami?
- Gdzie? Wiesz Rydel, bardzo chętnie, gdyby nie fakt, że raczej nie uda mi się uzbierać kilku tysięcy do jutra... - powiedział, lekko rozbawiony.
- To wszystko jest opłacone, Dean, właśnie w tym rzecz. Osoba, która miała jechać zrezygnowała i zwolniło się miejsce. Jeśli Ty nie pojedziesz, to ja też nie, a wtedy wpłata za dwie osoby pójdzie się po prostu walić.
- To zbyt dużo, nigdy Wam tego nie oddam.
- Nie musisz, załóżmy, że to prezent. Zapłacisz mi tym, że musimy spać w jednym łóżku. - roześmiała się, a zaraz po niej Lemon.
- Czy to Jace zrezygnował? - zapytał, a Rydel przygryzła wargę, rzucając krótkie ,,tak"
- Co za dupek. Dobra, pojadę. - Dziewczyna uśmiechnęła się i rozłączyła. Wróciła do pakowania swojej walizki. Schowała do nie resztę ubrań, które leżały poskładane na łóżku, a  następnie wrzuciła kosmetyczkę na samą górę. Zasunęła walizkę i znalazła  swojej garderobie najwygodniejszy plecak jaki miała. Spakowała do niego książkę, słuchawki, wodę i inne rzeczy potrzebne jej do samolotu. Następnie odłożyła i plecak i walizkę obok łóżka. Wysłała Deanowi SMS ze szczegółami i poszła pod prysznic. Umyła się bardzo szybko, bo była naprawdę zmęczona. Następnie  zmyła makijaż, szybko żałując, że robi to dopiero po prysznicu. Tusz rozmazał jej się tak bardzo, że wyglądała jak panda. Po wieczornej toalecie zeszła jeszcze na dół, do salonu, ponieważ jej rodzina zamawiała pizzę na kolację, a ona nie mogła z tego zrezygnować. Zjadła kilka kawałków, ale w połowie następnego była tak pełna, że oddała go Rocky'emu, który zjadł go z wielką chęcią. Następnie pożegnała się z rodziną i wróciła do siebie. Umyła zęby i sprawdziła czy na pewno ma nastawiony budzik, a na wszelki wypadek ustawiła jeszcze jeden, pięć minut później niż poprzedni. Położyła się do łóżka i zanim zasnęła próbowała sobie przypomnieć, czy na pewno wszystko spakowała. Zapadła w sen, sama nie wiedziała kiedy.

   Następnego dnia obudził ją dopiero drugi budzik. Wstała z łóżka i ledwo żywo zeszła na dół. Była 4:20, a ona jadła właśnie płatki, próbując nie denerwować się, kiedy Rocky dźgał ją w brzuch. Do kuchni weszła Maia, pytając Rocky'ego, czemu jej nie obudził. Po tym, jak Rydel zjadła, poszła do swojego pokoju, mijając przy tym na schodach Rikera i Savnnah, którzy tylko uśmiechnęli się do niej na przywitanie. Blondynka weszła do łazienki i wzięła bardzo szybki, zimny prysznic. Później umyła zęby, a pastę i szczoteczkę wrzuciła do walizki. Założyła czarne getry i sweterek, bo to było najwygodniejsze. Włosy spięła w kucyk, a twarz posmarowała jedynie kremem. Nie malowała się, bo i po co? Założyła plecak i zeszła po schodach. Na dole czekał już na nią Dean ze swoją walizką, a także Courtney i Ross wreszcie zeszli na dół. Rydel przytuliła Deana, który zdawał się już poznać z całą jej rodziną.
- Mógłbyś znieść moją walizkę? Jest bardzo ciężka. - mruknęła, a on tylko przytaknął. Zaprowadziła Lemona do jej pokoju, po czym zamknęła go i zeszli razem na dół. Chłopcy zabrali wszystkie walizki i zapakowali je do busa swojego taty, bo to on ich zawoził na lotnisku. Na miejscu byli pół godziny przed odlotem samolotu. Riker i Rocky załatwili wszystko co potrzeba, a czterdzieści minut później, po pożegnaniu się z tatą wszyscy zajmowali swoje miejsca w samolocie. Każdy z braci Rydel usiadł ze swoją dziewczyną, a ona sama z Deanem. Na początku pisała SMSy z Maią, ale później Mitchell usnęła. Rydel spojrzała na Deana, który siedział z słuchawkami w uszach i wyjęła mu jedną. Otworzyła szerzej oczy, kiedy usłyszała ,,All night".
- Słuchasz piosenek mojego zespołu? - zaśmiała się, a on tylko przytaknął. Większa część podróży minęła im na słuchaniu muzyki, a później Rydel zasnęła na ramieniu swojego przyjaciela. Została obudzona przed samym lądowaniem. Po wyjściu z samolotu wszyscy wsiedli do trzech innych taksówek, gdyż do jednej by się nie zmieścili. Taksówki zawiozły ich pod sam hotel, gdzie Riker odebrał klucze i rozdał je każdemu.
- 503. - mruknął Ross do Courtney, ale Rydel, która to usłyszała od razu odwróciła się w ich stronę.
- My mamy 505, to niedaleko siebie. -  uśmiechnęła się i przytuliła Courtney. Riker i Savanah oraz Rocky z Maią mieli pokoje piętro wyżej. Wszyscy byli tak zmęczeni, że pierwsze co zrobili to poszli do swoich pokoi i umówili się, że spotkają się dopiero na kolacji, na której będą już tylko oni, bo wszyscy inni dawno śpią.
Po  otworzeniu drzwi do pomieszczenia, w którym ma spać Rydel i Dean, oboje jęknęli z zachwytem. Salon był ogromny utrzymany w złotych odcieniach. W jednej ze ścian rozciągał się wielki balkon za szklanymi drzwiami. Rydel wyszła na niego, podziwiając  morze. Lecieli tu naprawdę długo i jedyne o czym każdy marzył to sen. Lynch wzięła szybki prysznic i założyła getry  oraz starą koszulkę Ellingtona, w których miała spać. Postanowiła, że pójdzie na kolację w piżamie. Później pod prysznic poszedł Dean, a wyszedł stamtąd w szarych dresach, z mokrymi włosami.
- Nie żartowałaś z tym, że będziemy spać w jednym łóżku. - zauważył, wchodząc do sypialni, która wyglądała prawie tak samo jak salon, tyle tylko, że miała większe łóżko.
- Nie, ale jeśli Ci to przeszkadza to mogę spać w kanapie na salonie. - powiedziała, a on pokręcił głową, zakładając przez głowę koszulkę.
- Nie przeszkadza. - mruknął, a później zeszli na dół.
Po kolacji od razu rzucili się na łóżko i tak zasnęli.

    Następnego dnia kiedy Rydel się obudziła Deana nie było obok niej, ale znalazła go siedzącego w salonie na kanapie i oglądającego telewizję. Uśmiechnął się do niej kiedy ją zobaczył, a ona odwzajemniła jego gest. Weszła do łazienki i umyła zęby oraz twarz. Założyła różową koszulkę w białe kropki z krótkim rękawkiem i dżinsowe ogrodniczki. Na głowę nałożyła full capa, daszkiem do tyłu i okulary w kształcie serduszek. Chwilę pomęczyła się z zawiązaniem czarnej bandamki na swoim nadgarstku, ale udało jej się to. Ukryła korektorem cienie pod oczami, a rzęsy pogrubiła i wydłużyła tuszem. Musnęła usta różowym błyszczkiem i użyła kokosowych perfum, po czym odłożyła swoją kosmetyczkę do szafki z lustrem nad umywalką. Rozczesała włosy i wyprostowała je, po czym zeszła razem z Deanem na śniadanie. Wszyscy już na nich czekali, spożywając swoje jedzenie na zewnątrz, ponieważ było bardzo gorąco.
- No brawo, udało Wam się dołączyć, już myślałem, że zobaczymy się dopiero na kolacji. - zaśmiał się Rocky, sięgając po kromkę chleba. Rydel tylko przewróciła oczami.
- To Twoja siostra się tyle szykowała. - rzucił ze śmiechem Lemon, zerkając na swoją przyjaciółkę, która posłała mu rozbawione spojrzenie.
- Planujemy iść na plażę, chyba, że macie inne propozycje. - powiedziała Courtney, a ciszę wzięła za odpowiedź.
- Ja chyba pójdę się po prostu gdzieś przejść,  - uśmiechnęła się smutno Rydel, zdając sobie sprawę, że założenie kostiumu oznacza pokazanie ran.
- Myślę, że pójdę z nią. - Dean położył swoją rękę na rękę Rydel pod stołem, pokazując jej, że jest przy niej. Riker rzucił im dziwne spojrzenie, ale niczego nie skomentował. I tak po śniadaniu wszyscy poszli na plażę, a Rydel z Deanem wrócili do pokoju, żeby Lynch mogła zabrać swoją torebkę. Później poszli na rynek, oglądając wystawy sklepów, a uśmiechy nie znikały z ich twarzy.
- Posłuchałaś mojej rady. - głos Deana odwrócił uwagę Delly od sukienki za szybą. Spojrzała na niego zdezorientowana i zmarszczyła brwi.
- O co Ci chodzi?
- Co do bandamki. Wiesz, nadal nie wiem, dlaczego to robisz. Przez cały tydzień nie pójdziesz na plażę, żeby tylko ukryć blizny? Czy ktoś oprócz mnie wie, co robisz?
- Riker i rodzice. - powiedziała, ciesząc się, że ma na nosie okulary przeciwsłoneczne, bo w ten sposób Lemon nie mógł zauważyć jej łzawiących oczu.
- I nic z tym nie robią?
- Myślą, że przestałam. Kiedy mój psycholog im o tym powiedział bardzo mnie pilnowali. To dlatego zaczęłam ciąć też uda i kostki, bo oni sprawdzali tylko moje nadgarstki, a kiedy psycholog powiedział, że jest ze mną coraz lepiej to przestali mnie sprawdzać i wstrzymali moje wizyty u niego.
- Psycholog? - Dean zmarszczył brwi.
- Tak, mam stwierdzoną depresję. Ale ten lekarz to debil, nie zna się. Ja nie jestem chora. Wiesz, twierdzi, że ze mną coraz lepiej, a ja tylko udawałam, żeby się odwalił.
- Więc powiesz mi dlaczego to robisz? - dziewczyna tylko pokręciła głową na boki, a jej oczy zaczęły piec od wstrzymywanych łez. Dlaczego on o to pyta? To nie jego sprawa.
- A powiesz mi dlaczego Ty to robisz? - warknęła, odwracając się w jego stronę. Lemon wydawał się zaskoczony, bo nikt wcześniej nie poznał jego tajemnicy. Dopiero Rydel zauważyła blizny na jego nadgarstku, a przecież nikt nigdy na to nie patrzył. Nawet jeśli ktoś to zauważył to nie zwracał na to uwagi.
- Cóż, bo ja...ja na to zasługuję. Ale Ty nie. Jesteś zbyt...zbyt  ładna, zabawna i w ogóle...żeby to sobie robić. - mruknął, a Rydel zatkało. Nie chciała więcej o tym rozmawiać. Było jej smutno, a równocześnie była zła na przyjaciela, za to, że zaczął ten temat. - Te manekiny przypominają mi Ciebie. - dodał, wskazując na wystawę sklepową. Rydel się nie odezwała, tylko spojrzała na niego z pytającym wyrazem twarzy.
- Też nie umieją gotować. - dorzucił, chcąc rozładować atmosferę. Blondynka już miała się zaśmiać, ale przypomniała sobie, że jest zła. Dean zmierzył ją wzrokiem, po czym ruszyli dalej oglądać rynek, ale tak naprawdę żadne z nich nie miało już na to ochoty.


Na swoje usprawiedliwienie powiem, że w mojej głowie ten pomysł wydawał się ciekawszy.  Miało się wydarzyć coś ciekawego i mocnego (xD) ale stwierdziłam, że to będzie za wcześnie i musicie na to jeszcze poczekać. A żeby wynagrodzić rozdział (zbyt dużo dialogów, zbyt mało opisów) dodałam dwa zdjęcia Rydel, o to pierwsze miało obrazować jej stylizację, a ona jest taka idealna, Jezu. Miłego weekendu wszystkim :)
P.S wymyśliłam fajny cytat, który jest tytułem rozdziału. Podoba mi się on xd


4 komentarze:

  1. ,,Te manekiny przypominają mi ciebie" XD Zasrany Jace, nienawidzę go. Dobrze, że pojechała z Deanem i ogarnij downa bo ten rozdział był supi ciole ;p

    OdpowiedzUsuń
  2. Hejka~!
    Jak ja uwielbiam to 2 zdjęcie Rydel. Ona jest perfekcyjna <3
    Rozdział jest extra.Rydel i Dean są tacy fajni. Nadal ich shippuję i nic tego nie zmieni.
    Ale Ell to taki kochany misio...
    Dobra, zastanowię się jeszcze nad shippami, ok?
    Do następnego.
    Buziaczki <3

    OdpowiedzUsuń
  3. Super rozdział :)
    Coraz bardziej lubię Deana.
    Pasowaliby do siebie z Rydel...
    A te zdjęcia - perfekcyjne, idealne... Aż brak słów <3
    Pozdrawiam, zapraszam do mnie i czekam na next ❤

    OdpowiedzUsuń
  4. Super rozdział :3
    Dean coraz bardziej mi się podoba. Mam nadzieję, że Rydel rzuci Jace'a i zwiąże się z Deanem. Słodka byłaby z nich parka <3
    Kupiłabym sobie take ogrodniczki jak Delly, tylko dupa jeszcze zimowa ;-;
    Czekam na next :3
    Pozdrawiam,
    Inna

    OdpowiedzUsuń

Template by Elmo