- Rydel? - usłyszała i spojrzała w drugą stronę. Nad nią stała matka z zaczerwionymi i napuchniętymi oczami. Jej włosy wyglądały, jakby od dawna nie miały kontaktu z wodą. Dłoń Stormie musnęła delikatnie przedramię córki.
- Kochanie. - powiedziała i otarła łzę, spływającą samotnie po jej policzku.
- Gdzie jestem? - Rydel całkiem zignorowała wszystko, co do tej pory mówiła matka.
- W szpitalu, zemdlałaś. - rzuciła pośpiesznie, nachylając się, aby pocałować czoło córki.
- Dlaczego płaczesz? I gdzie jest Ell? - zapytała, a Stormie odwróciła wzrok i jej policzki zostały zalane kolejnymi potokami łez.
- Nie żyje, skarbie. Nie żyje. - powiedziała ledwie słyszalnie, a Rydel znów poczuła, jakby miała stracić przytomność.
- Dean, gorąco. - mruknęła Rydel, zrzucając kołdrę z łóżka. Skopała ją nogami tak, że spadła na podłogę. Poczuła, że ma mokrą twarz, ale nie od potu, tak jak resztę ciała, ale od łez wywołanych tym okropnym snem. Starła je, nie otwierając oczu. Dlaczego ciągle śni jej się jej przeszłość? Wszystko, co się wydarzyło ona widziała w swoich snach, jakby nie chciało dać jej to spokoju. Jakby życie nie pozwalało jej zapomnieć, tylko specjalnie przypominało jej o najgorszych chwilach.
- Co mam z tym zrobić? - zapytał zaspany, dziękując w duchu, że ktoś się wreszcie pozbył tej pościeli.
- Okno. Błagam, otwórz okno. - prawie krzyknęła, wciąż nie otwierając oczu. Bała się, że jeśli to zrobi to już nie będzie mogła usnąć, a była naprawdę zmęczona.
- Sama możesz wstać.
- Błagam. - powiedziała, przeciągając samogłoski. Lemon otworzył powoli oczy i chwycił za telefon, aby sprawdzić godzinę. Była trzecia w nocy, a on musiał wstać z łóżka tylko po to, żeby otworzyć okno. No, nie musiał, ale nie potrafił odmówić Rydel. Wrócił z powrotem do łóżka i pozwolił Rydel położyć głowę na jego torsie. Objął ją ramieniem i znów zamknął oczy, starając się zasnąć. Lynch właściwie spała i dzieliły ją sekundy od właściwego zapadnięcia w sen, kiedy nagle usłyszała głos Deana w swojej głowie:
,,Nie szkodzi, że Ty siebie nienawidzisz. Ja kocham Cię tak bardzo, że miłości wystarczy za nas oboje"
Otworzyła gwałtownie oczy i przez resztę nocy już nie spała, zastanawiając się, czy naprawdę to słyszała, czy to był może zwykły sen.
Poszła do łazienki, aby wziąć prysznic i przebrać się w czyste ubrania, a później siedziała w łóżku przeglądając swoje social media. Około 10 obudził się również Dean, więc porozmawiali krótką chwilę, a później on wykonał poranną toaletę i oboje poszli w ciszy na śniadanie. Tego dnia nie rozmawiali zbyt wiele, bo Rydel przez cały czas myślała o jego słowach. Co prawda nie była pewna czy Dean na pewno je wypowiedział, ale starała się trzymać go na dystans. Bała się, że jeśli powie mu, że woli przyjaźń, to równocześnie ją zepsuje.
- To co Ty na to, żeby zastrzelić tę laskę, która tak Cię denerwowała w liceum?
- Jasne.
- Rydel! - krzyknęła Maia, uderzając przyjaciółkę w ramię.
- No co?
- Właśnie zgodziłaś się zabić człowieka, dlaczego mnie nie słuchasz? - zapytała, zakładając ręce na klatkę piersiową. Rydel przełknęła ślinę, a następnie westchnęła, patrząc na plażę przed sobą i chwytając piasek w dłoń, tylko po to, aby zaraz go wysypać. Nakreśliła ,,E.R" na piasku, a następnie wzięła te inicjały w serce. Myślała przez chwilę, mrużąc przy tym oczy. Nabrała powietrza i powiedziała:
- Myślę, że Dean coś do mnie czuje. - spojrzała zaskoczona na Maię, kiedy ta zaśmiała się, ale spoważniała pod wzrokiem Rydel.
- Naprawdę dopiero teraz się zorientowałaś? Przecież już dawno Ci to sugerowałam, Rydel. Nie widzisz, jak on na Ciebie patrzy? - zapytała z troskliwą miną, bawiąc się piaskiem, tak jak przed chwilą Lynch.
- A jak patrzy?
- Tak, jakbyś była czymś zupełnie nowym, ale tak fantastycznym, że ludzie nie wierzyli by mu, że takie coś istnieje. Jakbyś miała za chwilę w niewyjaśniony sposób zniknąć i jakbyś była ostatnim kawałkiem pizzy, kiedy jest głodny.
- Zawsze wszystko porównujesz do jedzenia.
- Nie w tym rzecz. On patrzy na Ciebie dokładnie tak, jak Ty patrzyłaś na Ellingtona. - powiedziała, a Rydel poczuła, jakby ktoś kopnął ją w serce. Mitchell zdawała się tego nie zauważać, bo mówiła dalej. - Ale wiesz co jest najśmieszniejsze? Że jedynymi osobami, na które w ten sposób patrzysz to właśnie Ratliff i Dean. Może tego jeszcze nie zauważasz, ale myślę, że wszyscy inni zauważają, że czujesz coś do Deana, a on do Ciebie. - Lynch wstała i odeszła bez słowa, zostawiając Maię w osłupieniu. Otrzepała spodenki i z piasku i poszła do hotelu. Wróciła do pokoju, ale Deana nie było, więc siedziała na łóżku, zastanawiając się nad wszystkim co powiedziała jej przyjaciółka, nad tym, co właściwie ma zamiar powiedzieć Deanowi. Nigdy nie była dobra w rozmawianiu o poważnych sprawach. Po prostu bała się powiedzieć wtedy coś, co zrani drugą osobę i sama bała się zostać zraniona. Unikała takich rozmów, przez co ludzie brali ją za niedojrzałą. W rzeczywistości była dojrzalsza niż większość z nich. Nie chciała ranić ludzi, bo sama nieraz została zraniona. Podniosła wzrok, kiedy usłyszała skrzypnięcie drzwi. Do pokoju wszedł Dean mierząc ją wzrokiem, a ona już miała coś powiedzieć, ale zadzwonił jej budzik informujący o kolacji. Zerknęła na niego i wyszła bez słowa z pokoju, kierując się do windy. Lemon był zaskoczony jej dzisiejszym zachowaniem i równocześnie był na nią zły, bo zaprosiła go na ten wyjazd, a w ostatni dzień tak po prostu go ignoruje, jakby coś jej zrobił. Cały dzień spędził sam, bo nie chciał narzucać się nikomu z jej rodziny, a tym bardziej samej Rydel, która ewidentnie nie chciała spędzać z nim czasu. Kiedy podszedł do windy Lynch już nie było, więc zjechał na dół sam. Zastał swoją przyjaciółkę na stołówce. Zajął swoje stałe miejsce obok niej i przez całą kolacje oboje milczeli, słuchając co opowiada każdy przy stole. Rydel kilka razy nawiązała kontakt wzrokowy z Maią, która posyłała jej zdezorientowane spojrzenie. Blondynka tylko wzruszała ramionami, przyglądając się co jakiś czas profilowi Deana, który, podobnie jak ona sama, nie tknął nic ze swojego talerza.
Wyszli z windy na swoim piętrze i szli w niekomfortowej ciszy do pokoju. Rydel pisnęła, kiedy Dean szarpnął jej nadgarstek i pchnął ją delikatnie na ścianę. Uniósł jej ręce o góry i przycisnął je do ściany. Spojrzał w jej oczy, a jej serce biło tak mocno, jakby próbowało uciec. Nie wiedziała co się dzieje i oddychała coraz szybciej, zaskoczona gestem Lemona.
- Czemu się do mnie nie odzywasz? - zapytał przez zaciśnięte zęby, a Lynch wzięła głęboki oddech, przyglądając mu się przez chwilę.
- Czy mówiłeś coś do mnie w nocy? - zapytała powoli, a Dean otworzył szerzej oczy oraz usta. Puścił ją i odsunął się kawałek, spuszczając wzrok.
- Nie. - skłamał.
Ten rozdział jest jak: opis, dialog, dialog, dialog, dialog, opis, dialog, dialog, dialog (czyt. nie taki jak powinien), ale coś się zaczyna dziać pomiędzy Rydel, a Deanem, a to lubicie. :D I jest krótki. ;-;
W ogóle planuję nowego bloga, jakoś w czerwcu, gdzie głównym bohaterem będzie Riker. Czytalibyście? :)
Zapraszam jeszcze na bloga, na którego możecie wysyłać swoje one shoty o R5
Było tu tyle błędów np. Maia zatrzymała się pół kroku, a potem napisałam, że siedzą, albo wieczorem szli na śniadanie, ale już poprawiłam xD)
Poszła do łazienki, aby wziąć prysznic i przebrać się w czyste ubrania, a później siedziała w łóżku przeglądając swoje social media. Około 10 obudził się również Dean, więc porozmawiali krótką chwilę, a później on wykonał poranną toaletę i oboje poszli w ciszy na śniadanie. Tego dnia nie rozmawiali zbyt wiele, bo Rydel przez cały czas myślała o jego słowach. Co prawda nie była pewna czy Dean na pewno je wypowiedział, ale starała się trzymać go na dystans. Bała się, że jeśli powie mu, że woli przyjaźń, to równocześnie ją zepsuje.
- To co Ty na to, żeby zastrzelić tę laskę, która tak Cię denerwowała w liceum?
- Jasne.
- Rydel! - krzyknęła Maia, uderzając przyjaciółkę w ramię.
- No co?
- Właśnie zgodziłaś się zabić człowieka, dlaczego mnie nie słuchasz? - zapytała, zakładając ręce na klatkę piersiową. Rydel przełknęła ślinę, a następnie westchnęła, patrząc na plażę przed sobą i chwytając piasek w dłoń, tylko po to, aby zaraz go wysypać. Nakreśliła ,,E.R" na piasku, a następnie wzięła te inicjały w serce. Myślała przez chwilę, mrużąc przy tym oczy. Nabrała powietrza i powiedziała:
- Myślę, że Dean coś do mnie czuje. - spojrzała zaskoczona na Maię, kiedy ta zaśmiała się, ale spoważniała pod wzrokiem Rydel.
- Naprawdę dopiero teraz się zorientowałaś? Przecież już dawno Ci to sugerowałam, Rydel. Nie widzisz, jak on na Ciebie patrzy? - zapytała z troskliwą miną, bawiąc się piaskiem, tak jak przed chwilą Lynch.
- A jak patrzy?
- Tak, jakbyś była czymś zupełnie nowym, ale tak fantastycznym, że ludzie nie wierzyli by mu, że takie coś istnieje. Jakbyś miała za chwilę w niewyjaśniony sposób zniknąć i jakbyś była ostatnim kawałkiem pizzy, kiedy jest głodny.
- Zawsze wszystko porównujesz do jedzenia.
- Nie w tym rzecz. On patrzy na Ciebie dokładnie tak, jak Ty patrzyłaś na Ellingtona. - powiedziała, a Rydel poczuła, jakby ktoś kopnął ją w serce. Mitchell zdawała się tego nie zauważać, bo mówiła dalej. - Ale wiesz co jest najśmieszniejsze? Że jedynymi osobami, na które w ten sposób patrzysz to właśnie Ratliff i Dean. Może tego jeszcze nie zauważasz, ale myślę, że wszyscy inni zauważają, że czujesz coś do Deana, a on do Ciebie. - Lynch wstała i odeszła bez słowa, zostawiając Maię w osłupieniu. Otrzepała spodenki i z piasku i poszła do hotelu. Wróciła do pokoju, ale Deana nie było, więc siedziała na łóżku, zastanawiając się nad wszystkim co powiedziała jej przyjaciółka, nad tym, co właściwie ma zamiar powiedzieć Deanowi. Nigdy nie była dobra w rozmawianiu o poważnych sprawach. Po prostu bała się powiedzieć wtedy coś, co zrani drugą osobę i sama bała się zostać zraniona. Unikała takich rozmów, przez co ludzie brali ją za niedojrzałą. W rzeczywistości była dojrzalsza niż większość z nich. Nie chciała ranić ludzi, bo sama nieraz została zraniona. Podniosła wzrok, kiedy usłyszała skrzypnięcie drzwi. Do pokoju wszedł Dean mierząc ją wzrokiem, a ona już miała coś powiedzieć, ale zadzwonił jej budzik informujący o kolacji. Zerknęła na niego i wyszła bez słowa z pokoju, kierując się do windy. Lemon był zaskoczony jej dzisiejszym zachowaniem i równocześnie był na nią zły, bo zaprosiła go na ten wyjazd, a w ostatni dzień tak po prostu go ignoruje, jakby coś jej zrobił. Cały dzień spędził sam, bo nie chciał narzucać się nikomu z jej rodziny, a tym bardziej samej Rydel, która ewidentnie nie chciała spędzać z nim czasu. Kiedy podszedł do windy Lynch już nie było, więc zjechał na dół sam. Zastał swoją przyjaciółkę na stołówce. Zajął swoje stałe miejsce obok niej i przez całą kolacje oboje milczeli, słuchając co opowiada każdy przy stole. Rydel kilka razy nawiązała kontakt wzrokowy z Maią, która posyłała jej zdezorientowane spojrzenie. Blondynka tylko wzruszała ramionami, przyglądając się co jakiś czas profilowi Deana, który, podobnie jak ona sama, nie tknął nic ze swojego talerza.
Wyszli z windy na swoim piętrze i szli w niekomfortowej ciszy do pokoju. Rydel pisnęła, kiedy Dean szarpnął jej nadgarstek i pchnął ją delikatnie na ścianę. Uniósł jej ręce o góry i przycisnął je do ściany. Spojrzał w jej oczy, a jej serce biło tak mocno, jakby próbowało uciec. Nie wiedziała co się dzieje i oddychała coraz szybciej, zaskoczona gestem Lemona.
- Czemu się do mnie nie odzywasz? - zapytał przez zaciśnięte zęby, a Lynch wzięła głęboki oddech, przyglądając mu się przez chwilę.
- Czy mówiłeś coś do mnie w nocy? - zapytała powoli, a Dean otworzył szerzej oczy oraz usta. Puścił ją i odsunął się kawałek, spuszczając wzrok.
- Nie. - skłamał.
Ten rozdział jest jak: opis, dialog, dialog, dialog, dialog, opis, dialog, dialog, dialog (czyt. nie taki jak powinien), ale coś się zaczyna dziać pomiędzy Rydel, a Deanem, a to lubicie. :D I jest krótki. ;-;
W ogóle planuję nowego bloga, jakoś w czerwcu, gdzie głównym bohaterem będzie Riker. Czytalibyście? :)
Zapraszam jeszcze na bloga, na którego możecie wysyłać swoje one shoty o R5
Było tu tyle błędów np. Maia zatrzymała się pół kroku, a potem napisałam, że siedzą, albo wieczorem szli na śniadanie, ale już poprawiłam xD)
Cudny rozdział <3
OdpowiedzUsuńAle końcówka najlepsza ;)
Czekam co dalej między Rydel a Deanem...
Planujesz nowego bloga w czerwcu - ja też.
I ten nowy blog miałby być o Rikerze - chętnie bym czytała.
Pozdrowionka :)
Witam!~
OdpowiedzUsuńCały czas się uczę i dopiero teraz komentuję. Nienawidzę poprawek, nienawidzę sprawdzianów, nienawidzę kartkówek. Błagam, dajcie już wakacje.
Nadal shippuję Deana i Rydel.
O, nasz blog. Wpadajcie wszyscy!
Na nowego bloga już czekam.
Lecę. Głupia chemia.
Buziaczki <3
Jaki on jest głupi!! Ona też, ale on bardziej!! XD Boże jakby nie mogli normalnie pogadać!! Ale po co skoro można się do siebie nie odzywać!! Świetnie i teraz będę to przeżywać jak tego kolesia z autobusu (xD) Dzięki!!
OdpowiedzUsuńMyślałam, że ten początek dzieje się naprawdę O.O Ale później jak zeszło na temat Ellingtona, to ogarnęłam sprawę.
OdpowiedzUsuńEkstra rozdział i czekam na next ^.^
Pozdrawiam,
Inna
,,Ej, a może zabijemy Kacpra?" Usłysz mój śmiech XD Walona Limonka nie chce powiedzieć Rydel prawdy -,- Tak sobie pomyślałam, że jak wyjdzie z tego książka to będę mówić ,,No to pisała moja przyjaciółka i ja to czytałam zanim założyła bloga,tak?" I w podziękowaniach ma być ,,Dziękuję Paulinie Łoskot bo tak" Pamiętaj! I ogólnie rozdział super i ogólnie lofki kiski foreverki XD ♥
OdpowiedzUsuń