sobota, 16 stycznia 2016

Rozdział 3 - ,,And the feeling of getting you closer Is taking me under"

 - Zachowuj się jak dorosła - wymruczała Stormie siadając na łóżku obok Rydel. Nie zrozumiała. Jak może zachowywać się jak dorosła, skoro jeszcze nie dorosła? To prawda, jest pełnoletnia, ale czuje się jak mała, zagubiona dziewczynka. Nie wie co się stało ze światem i w jakim kierunku zaczął on zmierzać.  Nie rozumiała swojej rodziny. Jak mogli oczekiwać  od niej, żeby nagle zaczęła się uśmiechać i zachowywać tak, jak przed śmercią Ellingtona? Przecież do jasnej cholery straciła nie tylko swojego chłopaka, ale też jedynego przyjaciela. Przecież był dla niej najważniejszy, a teraz go nie ma. A oni chcą, żeby o tym zapomniała? W sumie Rydel sama tego chciała. Chciała zapomnieć o tym co się wydarzyło, ale to było niemożliwe. Ona w porównaniu do reszty Lynchów zdawała sobie z tego sprawę.
   Bardzo tęskniła za Ratliffem. Co to za paradoks...była pewna, że to co przeżywa po jego odejściu zrozumiałby tylko on. Ale nie zrozumie, bo go już nie ma. Ona chyba nadal sobie tego nie uświadomiła. Znów leżała w łóżku i nawet nie zauważyła, kiedy jej mama wyszła z pokoju. Rydel rozumała, że wszyscy się martiwą. A dlaczego oni nie mogli zrozumieć, że ona chce tylko być sama? Chociaż jeden dzień. JEDEN DZIEŃ bez wchodzenia do jej pokoju i wypytwania co u niej. Czy naprawdę tylko jej bracia potrafli to uszanować? To prawda, przychodzili do niej w nocy, kiedy udawała, że śpi, żeby sprawdzić jak się czuje. Ale po to przychodzili w nocy, żeby jej nie denerwować. Dlaczego rodzice odwiedziają  jej pokój co dziesięć minut? Przecież nic sobie nie zrobiła. Jeszcze. Tylko leży w łóżku, przecież nic nie może jej się stać pod ciepłą kołdrą.

   Ocknęła się z niezadowoleniem zauważając, że znów przespała cały dzień.  Wiedziała jednak, że nie obudziła się bez powodu. Rozejrzała się po pokoju i zatrzymała swój wzrok na kimś, kto stał niedaleko drzwi. W ciemności nie dostrzegła jednak kto to. Podniosła się i zapaliła lampkę nocną. Odskoczyła i cofała się na łóżku, dopóki jej plecy nie styknęły się z lodowatą ścianą. Chłopak zbliżył się do niej ze szczerym uśmiechem na ustach.
- Ellington. - wyszeptała, uspakajając oddech. Serce biło jej tak mocno, jakby miało zamiar wyskoczyć z klatki piersiowej i przebiec maraton.  Rydel podniosła się z łóżka. Nie czuła już strachu, ale wciąż była zdezorientowana. Rozejrzała się dokoła, szukając kogoś kto wyskoczy, krzycząc, że to żart. Ratliff ukłonił się lekko przed blondynką i wyciągnął do niej rękę.
- Chcesz tańczyć? Powaliło Cię? - nie odezwał się jednak. Nie potrzebowała jego słów, najważniejsza była jego obecność. Uśmiechnęła się wreszcie i wcisnęła swoją dłoń w jego.  Żadna muzyka nie grała, ale nie przeszkadzało im to. Delly wtuliła się w swojego ukochanego, poruszając biodrami, na których spoczywały jego dłonie. - Bardzo tęsknię. - mruknęła, a na jego koszuli pojawiła się jej łza. Chłopak jednak ciągle milczał. Rydel pisnęła, kiedy nagle rozpłynął się w powietrzu. Jej dłonie się trzęsły i nie mogła nad tym zapanować. Wybiegła  z pokoju, zwalniając dopiero na korytarzu.

   - Cholera! - Riker odskoczył przerażony na łóżku, automatycznie zapalając lampkę nocną, tak jak niedawno Delly. - Rydel. - wymruczał uspokojony. Przetarł dłonią zmęczoną twarz i podciągnął się do pozycji siedzącej.
- Czyli to prawda. - zdziwiła się blondynka.
- O czym Ty mówisz? - jej starszy brat był zdezorientowany jej tajemniczością i tym, że w ogóle wyszła ze swojego pokoju.
- Jeżeli budzisz się w nocy z niewiadomych przyczyn, to znaczy, że ktoś Cię obserwuje. - wzruszyła ramionami i Rikerowi wydawało się, jakby kąciki jej ust drgnęły lekko w górę. Ale tylko wydawało. - Mogę z Tobą spać? - wyparowała, co całkiem zbiło jej brata z tropu.
- Tak, tak, jasne. - powiedział, wciąż nieprzekonany, odsuwając się w bok, aby zrobić jej miejsce. Wskoczyła na łóżko, nakrywając się kołdrą, aż do ramion. Poczekała, aż Riker wygodnie się ułoży i położyła głowę na jego klatce piersiowej. Ręka blondyna zwisła w pół gestu, ale w końcu zdecydował się objąć nią siostrę. Tego właśnie potrzebowała - teraz czuła się bezpieczna. Usnęła bardzo szybko, Riker jednak leżał zastanawiając się co ją tu sprowadza. Cieszył się, po pierwsze z tego, że opuściła swój pokój. Po drugie przyszła właśnie do niego, kiedy do wyboru miała całą piątkę innych mieszkańców. Odezwała się. Usłyszał jej głos po raz pierwszy od chyba miesiąca. Martwił się jednak, bo nie wiedział, co ją do tego zmusiło. Jeżeli stało się coś złego?

   - Rydel! Tutaj jesteś. - odetchnęła z ulgą Stormie, łapiąc się teatralnie za serce. Rodzeństwo poderwało się z łóżka, a Delly zauważyła, że za oknem jest już jasno.
- Mamo, o co chodzi? - zapytał zaspany Riker. Już drugi raz ktoś budzi go, o mało nie przyprawiając o zawał.
- Poszłam zobaczyć co z Twoją siostrą, ale jej nie było. Bałam się, że coś się stało, albo... - Stormie zamilkła, nie chcąc dokańczać.
- Że się zabiłam? - parsknęła Rydel. Jej matka zaskoczona przeniosła na nią wzrok. Zapomniała, że jej córka w ogóle potrafi mówić. - Nie oszalałam, mamo. Po prostu nie chciałam spać sama. - warknęła, wtulając się w swojego brata, tak, jak przez całą noc. Ich matka wycofała się z pokoju i teraz słychać było tylko ciężki oddech Rikera.
- Widziałam Ellingtona. - blondyn poruszył się nerwowo. Wiedział jednak, że musi być ostrożny, aby nie urazić siostry.
- Rozumiem. - Rydel jednak poczuła się urażona. Tak mówi się do małych dzieci, kiedy chce się je zbyć. Doskonale pamięta, kiedy jako dziecko mówiła ojcu, że widziała w nocy  Mikołaja, a on odpowiadał tylko ,,oczywiście, że tak skarbie". Wcale jej nie wierzył, chciał się jej pozbyć na tyle delikatnie, aby jej to zbytnio nie dotknęło.
- Nie jestem dzieckiem, Riker. Wcale nie powiedziałam, że on do mnie przyszedł! Ugh, dlaczego traktujesz mnie jak niezrównoważoną psychicznie? - burknęła i podniosła się z łóżka.
- Nie traktuję Cię tak, po prostu on...
- Wiem, że odszedł. - dokończyła za niego. - Ale go widziałam. Tylko, że to moja pieprzona wyobraźnia się ze mną bawiła. Tańczyłam z nim, a potem zniknął i uświadomiłam sobie, że mi się to przywidziało. Byłam przerażona, dlatego przyszłam. - otworzyła się przed nim. Nie sądziła, że komuś o tym opowie. Wyszła z pokoju brata i ruszyła do siebie pod prysznic. Długo tam dziś siedziała. Bała się, że za chwilę jej umysł znów zrobi sobie z niej żart i długo bała się otworzyć oczy. Wyszła z kabiny i ubrała się w czarne getry i bluzkę Rocky'ego. Zdarzało jej się chodzić w ubraniach jej braci, było jej w nich wygodnie.
 
***
   Doktor siedział i obserwował ją uważnie, pisząc coś w tym swoim zeszycie, który Rydel miała ochotę wyrzucić przez okno. Nikt nie irytował jej tak, jak Green. Nim też miała ochotę cisnąć o ziemię z dużej wysokości.
- Czy Ellington się do Ciebie odezwał? - zapytał w końcu, a Rydel drgnęła, wyrwana z planowania o tym, jak pozbyć się tego mężczyzny.
- Nie. Mówiłam już z resztą, że go tu nie było. - Riker wygadał wszystko temu facetowi. Rydel  była wściekła na siebie, że w ogóle komukolwiek o tym powiedziała.
- To efekt uboczny antydepresantów, które zażywasz. Może zmniejszmy dawkę? Nie powinnaś ich też zażywać na pusty żołądek. - lekarz zastanawiał się, dlaczego te efekty w ogóle się pojawiają.
- To nie od tych zasranych leków. - warknęła Rydel, podążając wzrokiem za jakimś ptakiem za oknem, który zatrzymał się teraz na nagiej gałęzi drzewa i zaraz odleciał. Blondynka znów spojrzała  na Greena. Doktor się wzdrygnął od całej tej nienawiści w jej oczach. Nie wiedział nawet, za jakiego ma go naiwnego. Jakim cudem jest to efekt uboczny leków, których nawet nie zażywała? Okłamywała go, racja. Ale czuła się ZDROWA. Po co miała sobie psuć zdrowie jakimiś tabletkami? Po co zawracać sobie nimi głowę? Sen dwudziestoczterogodzinny dobrze przecież na nią działał.





Co sądzicie? Ej, bo ja się zastanawiam, czy według Was to nie jest nudne? Bo tak jakoś, no xD
Czekam na Wasze opinie :)

2 komentarze:

Template by Elmo